biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

piątek, 2 listopada 2012

Liść z otwartej

Spełnij moje oczekiwania i zrób tak, bym była zadowolona. Jeśli nie, zobacz, łza mi się toczy po policzku, a schorowane serce pika koślawo. Gdzie ty sumienie masz. Potem wiąże mi sznurkiem żołądek, przypomina teraz szynkę z babuni, która też na cmentarzu od dawna, lecz czeka. Na tą modłę wyszmeraną półgębkiem, na kołatkę, na wielki ogień.
Jakoś w tym roku nie mogę jechać z Tobą, nie będę umiała beztrosko odlać sobie ręki z wosku. Chcę uciec i zaszyć się tam, gdzie nie ma ludzi, gdzie doliny wyludnione skrzypią zawiasami wybitych okien. Gdzie wiatr hula, chałupki przytulone do siebie śpią. Poza tym... nie mam nowych kozaków.
Obrządek wysupłania odbywa się w kotłowni. Wyciągamy z mojego brzucha półtorametrowy konopny zwój, odprężam się i gubię w popiele codziennostki. A potem spotykamy duchy.
Jeden gra na fletni pana kominów, drugi zgubił buta. Jest pusto i prędkości rozwijają nieziemskie. Impreza w najlepsze trwa, wszak dzisiaj właśnie obchodzimy urodziny. Kieliszki rzucane przez lewe ramię tłuką się na szczęście, panie proszą panów do kadryla.
Genius loci uśmiecha się do nas szczerze, dziękuje za to, że wpadłyśmy na chwilę, miło było was poznać, mówi.
Madonna zgubiła skalp, a rodzina jednostajnie bije w bęben i śpiewa eeejaoo, przywołuje do kotleta i opowieści o przodkach. Przecinam scyzorykiem powrósło i biorę się za swój stracony czas. Jedziemy dalej.
Dzieciaki buszują po skałach, my ciśniemy do Machova. I dane jest nam powąchać stare czasy,które tuż za granicą nie stanowią kupki rozsypanych kamieni i zarośniętych oczodołów okien, tylko pieczołowicie ktoś się o nie stara, a zabytkowa architektura Sudetów trwa sobie niezrażona i najedzona do syta.
Egoizm nie jest zły do końca, tak jak i stwarzanie ciepłego domu marzeniom innych. Każda rzecz ma w sobie dwa pierwiastki. Może nawet więcej. Nie gniewaj się na mnie, bo tym razem chciałam tak.

9 komentarzy:

  1. Jeśli to są rzeczywiście szczere marzenia od serca, to też udzielanie schronienia jest inne, ma wrażenie, jest radość i generuje się więcej ciepła dla wszystkich.

    Ale jeśli "tak trzeba" i przymus jest nieokreślony, a osobiste marzenie nie wyłuskane ze schematu powszechnego...

    I jaka wycieczka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapominajmy o zębie żmiji wyłuskanym z uda, toż czasem człek potrzebuje kurażu. I jeśli jasno o tym mówi a groch o ścianę strzela, to mamy gotowy kwas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje pisanie to jest czysta sztuka ! Czytam zawsze ,choć nie zawsze komentuję bo * "nie wiem co robić gdy czytam to wszystko. Powiedzieć ci o tym, czy siedzieć cicho?" Pozdrawiam :)

    * cyt. z N A S

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, Mateusie:)Mów mi mów, uwielbiam komentarze, rosną mi wtedy pióra tu i ówdzie:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjmij jeszcze pęk piór od wiernej, co to już nudna z zachwytami.
    Kokoszki, kogutki, żurawie, dwa jastrzębie i dudek.
    Pierwiastków, że ho ho!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano, hasło poległo, bo uczę się okiełznywać to ustrojstwo.
    Dzięki za piórka!:)
    Bez Was byłoby bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ prawdziwe to wszystko. I bezmakijażowe. Piękne!

    OdpowiedzUsuń