biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

piątek, 29 grudnia 2017

Tęskniłki bez de

A może to brak witaminy de. Może pogoda. Napadają mnie znienacka szare myśli, jak niebo zamulone, głosy w głowie raczej stękają, niż krzyczą. O ekstazie zapomnij.
Napływają tęskniłki. I takie z czapki wzięte czasem, że zastanawiam się skąd i dlaczego tak. Na przykład ta dzisiejsza, tęskniłka krzesełkowa. Zatęskniłam za krzesłem odsuwanym od stołu w schronisku. Drewnianym, grubo lakierowanym, z odpryskiem. Od spodu może miało numer jakiś, pędzelkiem, farbą olejną pociągniętym.
Cięcie.
Tęskni mi się niespodziewanie, bez konkretu i wyraźnej przyczyny. Z okazji oglądania google maps. Z okazji jazdy samochodem. Coś ściśnie w dołku i nadmucha jak balon do zwilgotnienia oczu.
Nasuwa się jedno wytłumaczenie, że może za długo już siedzę w jednym miejscu, ale świadomość, że mogę w tropikach tęsknić za pierogiem farszem ruskim natkanym nie pozwala w to proste rozwiązanie uwierzyć.

Za tym, czego nie zrobiłam, za tym, czego nie zrobię, za tym, co się nie stało, że stało się właśnie kiedyś, że nie teraz, że jutro, że za mało, za dużo

A idź pani...

środa, 1 lutego 2017

Jasiu Kropka

Nie sądziłam, że ta śmierć może nadejść tej zimy. Śmiałam się nie raz, że Jasiu jest jak kleszcz, na zimę hibernuje. Pomimo tego, że znajdowałam go w wigilię zakopanego w śniegu przed domem, bez tryby, albo że go chłopaki odrywali od płota i prowadzili do domu, wydawał się być niezniszczalny.
Mały, emerytowany rzeźnik, mieszkający nieopodal w białym domku, który widzę przez okno. Gnykował kiedyś byki.
Wynurzał się z chaty, lub siedział przed domem i z niezmienną serdecznością wołał do mnie na powitanie. Z jakąś taką uważnością, której innym brak.
Mały, niepozorny żul, samotnie spędzający czas, bez prądu i mycia.
Dzielił się cennymi uwagami na temat picia, stąd wiem, że latem nie należy pić nalewki malinowej, po której gdy leżysz w trawie, kleszcze gryzą. Po lipowej natomiast nie.
Często się śmiał.
Ostatnia akcja z odprowadzaniem do domu i moim moralizowaniem, że to picie go wykończy, skwitował prostym wytłumaczeniem, że pije, bo lubi. Pił będzie, bo gdyby zostawił po sobie cokolwiek, rodzina kłóciłaby sie o spadek, tymczasem zamierza przepić wszystko i nie zostawiać im takich problemów.
Miał ukochaną, która dzieliła się z nim miłością tuż po emeryturze. Na co dzień żyła z okradania okolicznych domostw z każdego metalowego przedmiotu i innyh fantów, które można spieniężyć. Pojawiała się z nierozgarnietym chłopakiem w wieku swojego syna, z którym na co dzień żyła i chodziła za rękę, pchała też przez las wózek pełen zagrabionego mienia. Czasem o nim zapominała, właśnie w okolicy przypływu gotówki do Jasia.
Nazywaliśmy ich Bestia z Kicią, może przez nazwisko młodzieńca: Kot, lub z całkiem innych powodów... W każdym razie Kiciuś krążył wokół domu Jasia i markotnie miałczał za Bestią, gdy ta pracowała nad nowym telewizorem na raty.
Jasiu wyciągał ją z opresji, wykupował z domu cyganów gdzie wiodła niezdrowy tryb życia, cieszył się chwilami szczęścia, by znów zmarkotnieć po jej odejściu.
Na pogrzeb nie przyszła i w sumie można się spodziewać, że wieś odetchnie z ulgą, a metalowe wiadra nie będą już zamykane z trwogą w komórkach.
Odchodzi pewna epoka, której cechą najbardziej promienną była wesoła biesiada ogrów na schodkach przed jego domem. Pokrzykiwania i ruch nabuzowanych tubylców w okresach bogactwa, utyskiwania i smętne wypatrywanie w okresach głodu.
Życie z wszystkimi jego kolorami oglądane przez dno flaszki.
Klepsydra na tablicy ogłoszeń pozamiatała mnie całkiem. Kupiłam znicz i postawiłam go wieczorem na progu jego domu. Migotał późną nocą tak jak świeczka, którą odpalał na przekór odciętej elektryczności.
Na pogrzebie tłumy.
Pomimo jego niepozorności, apetytu na nalewki i inne szemrane trunki, społeczność pożegnała go z szacunkiem, który ten mały człowieczek zyskał swoją dobrocią, wesołością i nieodpartym menelskim urokiem.