Znalazłam swoją niszę ekologiczną - zielony kocyk i słońce monitora, przyświecające mi co wieczór, cichy szum wentylatora kojąco działający na zmysły.
Dzień wypełniony błahymi sprawami - leją się asfalty i gałęzie wrastają komuś w niewygodę, lub znudzenie. Cichy szept donosu działa mocniej niż szkocka. Podnosi ciśnienie w te szarobure dni. A tu? Ukojenie w gnieździe. Wyglądam przez okno na cały świat. Na niego. Chodzi za mną po tych samych szlakach. Lecz jest całkowicie przeze mnie wymyślony.
Nie wiem, dlaczego zdaje mi się, że moim bratem duchowym jest, cieniem, do gwizdania tych samych kawałków. Albo po co zawijam mu na szyi zielony szalik.
W ciągu dnia tęskniłki wkładam sobie w buty, będę wyższa. Tu zaś, w gnieździe zielonym u schyłku dnia wymyślam kolejne rozdziały książki, której nigdy nikomu nie wydam.
środa, 28 listopada 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wyyyyyyyyyyydaj!
OdpowiedzUsuńDoro ma absolutną rację!
OdpowiedzUsuńJak mozna tyyyyle cudeniek i wspaniałości NIE pozostawić dla Potomności ??? No jak !?!? No NIE
wolno TEGO do lamusa :) ♥
Proponuję głosowanie Drogie Panie.
Jak na razie 2:1 za WYDANIEM :)
3:1
OdpowiedzUsuńDroczysz się tylko :)
Naciąganie na głaski! ;) 4:1
OdpowiedzUsuńjiiii ???
OdpowiedzUsuńZ tego same tylko dobrodziejstwa i profity będą ♥♥♥
:)))))
OdpowiedzUsuńja też, ja też 5:1!!!!!!
OdpowiedzUsuń