biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

środa, 29 sierpnia 2012

ciepło zimno

CIEPŁO

Wyciągnęła się na słońcu jak jaszczurka. Powoli do niej docierało, że zbliża się piątek. Jej piąteczek. Spakuje zielony plecak i dobierze dodatki pod kolor, potem wrzuci go do auta i popłynie w dół, z wieloryba, na płaską, kolorową, denną nieckę, by znowu, jak po pipe'ie zacząć się wznosić aż na przełęcz. Dalej już tylko szczęście.
Teraz czytała, wyciągnąwszy nogi w słońcu, ale nie mogła się skupić, jakby. Myśli w jej głowie szalały, a raczej wizje tego, co się dopiero wydarzy. Zaciskała powieki i gapiła się przez nie na żar, promienie przyjemnie przypiekały jej skórkę, do chrupania.
Z radia leciała równie gorąca muza, też cieszyła, jak życie w tej chwili, chwili wyobrażeń szczęścia. Mam je! Mam teraz, w palącym słońcu, palcu od nogi związanym cieńkim sznureczkiem z czubkiem głowy – (cała była tak powiązana, żeby się nie rozpaść), zdawała sobie sprawę, że szczęście jest tu i teraz i nie ma co go wyglądać i myśleć, że dopiero nadejdzie w łykend, nie, ono było teraz w tej chwili, w cieple.
A, bo może to o to chodzi, powitanie słońca ma sens głęboki wówczas, gdy słońce jest wokół ciebie?
Tak czy siak, nakręcała się wizją podróży, okulary by się przydały, bo jak się tak będę lampić na nie, pomyślała, to oślepnę.

ZIMNO

Cyk, zmiana kadru, teraz nadpływa smuteczek; jak to źle mają jej miłe siostry, że zwierzęta im odchodzą tak tragicznie. Otóż zginął na polu walki Rumun, pies mały, zadziorny i uparty,z szelmowskim uśmiechem i ogromnym gestem rozdający miłość swym ludziom. Kochali go z wzajemnością, bo moc uderzeniowa jego miłości była tak potężna, że nie mogli pozostać obojętni. Odbijali ją do niego, tego kundla z postawionym na sztorc jednym uchem i pozwalali mu potem spać w łóżku, za tą niezłomną wiarę. Ganiał rowerzystów – fakt, ale niejedną zimę przeleciał za poruszającymi się w mrozie trollami, na biegówkach, zasupłanymi w sprytne obcisłe ciuchy. Dzielny Rumun towarzyszył im lekko i pomykał jak mały kojot. Zginął równie bohatersko, jak bohater starego westernu (tu powinna zacząć grać smętna melodia prerii, najlepiej na organkach). Otóż Czardasz, czarny charakter białej maści, strzelił znienacka (czyt. z kopyta) prosto w serce (czyt. głowę) małego Rumuna i ten, na piach, w zwolnionym tempie, padł. Dzielny był z niego kumpel, ale jak bardzo burzliwe życie prowadził, tak samo musiał umrzeć. Krótko, acz treściwie, jak gwiazda rock'n'rolla.




3 komentarze:

  1. Tak tak, wyobrażenie szczęścia zawsze się wydaje lepsze od szczęścia ... Weronika twierdzi, że najlepsza jest równogawa (to jakiś odpowiednik równowagi)
    Sznureczki super! A kolor jaki?
    Rumun miał dobrą, szybką śmierć. Pewnie gonił konie setki razy ...
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. haj Paulindo, Kręcimy sie po Opolszczyźnie i DŚ do końca weekendu. Jakbyś przypadkiem była w domu i miała ochotę to możemy zatoczyć większe koło i wpaść na herbatę w sobotę lub w niedzielę

    Jakbyś miała wenę przygodowo-towarzyską to odezwij się aneta.rzaca[maupa]gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpisałam Ci! Poczytaj i do 15 daj znać:)

    OdpowiedzUsuń