Obecność przyjaciół powoduje zwielokrotnienie ilości gwiazd drogi mlecznej. Było ich trzy razy więcej niż normalnie i jeszcze się huśtały. Zanurzeni w trawie na Łysej, trochę otumanieni nalewką z bożego-ciała (czyt. z białych kwiatów czarnego bzu)huśtaliśmy się razem z nimi na srebrnych nitkach śmiechu.
Znajome kąty mają swoje ilustracje w bibliotece serca - jak to dobrze, że umiałam wykasować wszystkie złe wspomnienia związane z tym miejscem, które srebrne nitki wraz z nocną żarówką skierowaną prosto w oczy, zawiało w moje włosy.
Nigdy nie byłam w Nowej Rudzie - mówi Koń Holenderski, choć kopie mnie w łydę, że polski, ja ci dam holenderski, zaraz. No będziesz się musiała Katarzyno przyzwyczaić, bo w taki sposób jesteś rozpoznawalna dla szeregu innych Kaś i jak przylgnęło, tak zostanie. Koń Holenderski zatem zachciankę wyszeptał, a nie odmawia się innym drobnych przyjemności.
Biała Lokomotywa to kawiarnia z duszą. Dachowo - garażowy zaułek pod wiaduktem z czerwonego piaskowca, a właściciel jak z bajki, z duszą noszoną na tacy, sercem wsypywanym do samodzielnie przygotowywanych delicji. Kawka mrożona dla pani, bez cukru zgodnie z życzeniem, ale z kulką lodów na dnie, ze spływającą po ściankach kufla esencją kofeiny, która przywróciła funkcje życiowe na tyle, by ruszyć po zaułach, przeczochrać oczami Nepomuka na moście, najobrzydliwszy poniemiecki grobowiec na cmentarzu (spod tej masy kamienia nie wyjdą już nigdy, nigdy).
W górze jednakowo i spokojnie w rządku spoczywają górnicy, którzy zginęli w katastrofie w kopalni węgla kamiennego "Ruben" w Neurode podczas przebijania przekopem pokładu "Franciszek". Był słodki maj 1941 r. kiedy zginęło 187 górników.
Zafascynowało mnie to zdjęcie, wszyscy tacy spokojni, po-u-kła-dani. Teraz też, miejsce nawet zadbane, nagrobki dość surowe, z granitowych łupanych krawędziaków. Reszta grobów niemieckich znikła, jakby nigdy ich nie było...
Przyjemny był też wieczór z Ojcem - Karmicielem. Oględziny starych torebek sąsiadki, które ekologicznie mają pójść z dymem zaowocowało tym, że z płomieni uratowany został indyjski worek na fefo. Pewnie, kolejna torebka się przyda. Albo jak poleży, to powędruje dalej, worek jaki jest, każdy widzi, można sobie do niego coś wrzucić i ponosić. Czemu palić, od razu? Ojciec Karmiciel przesiedział słoneczną środę w domu i co dziwne wziął się za porządki - na ryby go nie poniosło. Nie tarzał się też w trawie jak jego latorośl.
Wieczorem jadę z psem przewożonym od domu do domu, bo wyje. Nie można go zostawiać zbyt długo na wyciu, bo mu się picie kończy i może się odwodnić. Lepiej go przechować u mnie - powyje, powyje i zobaczy, że to bez sęsu całkiem. Koleżanka Bojsa strugnie mu po oczach jęzorem, kuksnie pod żebro - razem lepiej znieść niewolę. Żebyście go zobaczyli, kiedy wysiadam spracowana z samochodu. Szczurzy pyszczek wydaje z siebie tak pełne pretensji szczekanie, że nie wiadomo, czy można do domu wejść, czy raczej porzucić torebkę na schodach, w ogóle porzucić wszystko i natychmiast go wypuścić.
Jadę z chartkotnikiem i rozpędzam ciemności, myśląc o tych wszystkich siostrach, które mi są zesłane. Pięknie, że mogłam je sama wybrać i że jest mi z nimi najlepiej nie tylko na zdjęciu. Posyłam im falę dobrze nagrzanej energii, ciepłą myśl, gdy myszy przebiegają przed kołami a ja zwalniam, by mogły dalej żyć i opowiadać dzieciom jaki stres w dzisiejszych czasach na każdym kroku je spotyka.
Czuję w kościach, że lato się kończy, trzeba je wyssać do cna, wykręcić jak cytrynę. Tak mało czasu mam i na szyi porusza już włoski chłodny powiew. Boję się tej francy o wiele bardziej niż zwykle, będzie zimna, ta zima.
środa, 15 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
MÓJ PIES
OdpowiedzUsuńMój pies mnie kocha szalenie
I pańskie ma podniebienie
I skacze i kica i bryka
I szczeka ! to piękna muzyka
Łapki ma śliczne, kochane
I mruczy sobie nad ranem
I lubi drapanie za uszkiem
I kocha moją poduszkę
Inny komputer, nie_polska klawiatura, ale sie staram...
OdpowiedzUsuńWierszyk czyjs skopiowalam, oddzielnie uwag kilka:
-wpis miejscami cudnej urody!
-historia cmentarna odpowiednio ponura;
-o Ojcu-Karmicielu optymistyczne;
- o MOIM Stoperku same kalumnie!
-i to sobie WYPRASZAMY!
Że szczeka - wiadomo, choć powinien się wstydzić, ja w każdym razie się wstydzę jego pedal....yyy, cieńkiego szczeku. Wygląda, jak ..wygląda, trzeba na niego z boku patrzeć, bo en face go nie widać, taki cieńki. Zlał mi się na fotel, czego mu nie zapomnę. Poza tym już tylko same plusy:)))
UsuńCzy każdy może znać Ojca Karmiciela?
OdpowiedzUsuńBądź pozdrowiona Siostro Sióstr!
Co to jest włoski powiew?
Ojciec Karmiciel jest moim osobistym ojcem, myślę, że każdy ma/miał swojego, tylko cechę karmienia nie wszyscy posiadają:)
OdpowiedzUsuńWłoski co niektóre małpy mają na szyi i im je wiatr rozwiewa:)))
M. jesteś - jak fajnie:)
między teraz a zimą będzie jeszcze piękna jesień :}
OdpowiedzUsuńtak na pocieszenie przed długą ciszą
Tak, a jesienią czeka na mnie Jagodna:)
UsuńPowiało chłodem pod koniec
OdpowiedzUsuńA jak dobrze poczytać taki wpis, gdzie wszystko jak w zwolnionym tempie, gdy u mnie na odwrót - gonitwa i rozdygotanie
Normalnie schowałam się w sobie i rozmarzyłam się
A to dobrze tak oddech złapać, co? Przy trójce chłopaczków nie miałabym czasu dla siebie tak bardzo, że bym znikła. Uważaj na siebie:) Zostaw siebie dla siebie ciut:)
UsuńPozdrawiam