biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

niedziela, 11 listopada 2012

Lans, dyliżans i mezalians


I.
Znalazłam je. Znalazłam też właściciela i dogadałam cenę. Wtedy mi się odwidziało. Weszłyśmy na podwórko, stare ceglane budynki, jakiś komin, błoto, szumiąca rzeka, i moje okno. Chandra, którą przywlokłam ze sobą, utopiła się w śmiechu siostry, powiało optymizmem zza muru, tajemnicą zza góry. I oto materializacja marzeń nadjechała na wyciągniętej dłoni. Tak jak nowa balia drewniana, estońska.
II.
Srebrnogórski dom kultury zgromadził w swych podwojach zacne grono osób z przeszłości, sama przeszłość natomiast zaśpiewała ustami Pani Wiślańskiej. Opowieści przepojone tęsknotą za minionym czasem, hart ducha młodości wymieszany z roztkliwiającą i rzewną starością. Piękny reportaż o życiu Srebrnogórzan, fali niosącej losy ludzi z różnych stron Polski, z przydziałami do pracy, do mieszkań, do drzwi z lwami w klamce.
III.
Wesoły autobus przeniósł nas później do zupełnie innego klimatu, tego, który pod skórą mi buczy do teraz, gdy kopcę śmierdzącego papierosa, kocica mruczy w rytm laptopowego wentylatorka, a młodzież pozbawiona tremy po występie - śpi. Czy to nie pięknie czuć bas w wypiętym brzuchu? Wyciągniętymi rękami łapać dźwięki, uruchomić ścięgna nóg stadnie i skakać w jakimś szalonym odjeździe do drugiej w nocy? Pięknie. Pasterka kojarzyć mi się odtąd będzie z naleśnikami, biegówkami, i ruchem oporu, tak, bo to wojna istna była. Wojna z całą skorupą sztywną którą życie próbuje mi narzucić.


Hymn do godła Manowców, tego z dzięciołem.

6 komentarzy:


  1. Wiatr uwięziony? Skorupa konwenansów i innych oczekiwań społecznych na pewno Ci nie zagraża!
    No a to, że syn, że praca, że dom coś tam marudzi, to nie skorupa, prawda?
    Cieszę się z okna!
    Niskie dźwięki w brzuchu i w ogóle czucie muzyki ciałem, to cudowna sprawa! Ciekawe, czy muzyka też coś z tego ma:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Że praca to skorupa. Coraz bardziej się duszę własnym kłębkiem nerwów. Poza tym raczej nie narzekam na nieustanny przeciąg.
    Bez muzyki to życia by nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czujesz przeciągu, bo przecież to Ty jesteś wiatrem.
      Szkoda, że z pracą tak ... Paweł też się dusi w pracy, dużo mi o tym opowiada.

      Usuń
  3. No to przekaż Pawłowi uścisk dłoni, ze smętnym "no tak, rozumiem".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. sprobujcie pracy przy produkcji, dopiero sie udusicie, najwazniejsza umiejetnosc to zostawic w pracy to co niezbedne i uciec w cholere tam, gdzie najtezszej sosnie upic sie czasem zdarzy.....
    a co ci sie odwidzialo? okno? a nie mowilam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniu, czasem wolałabym na szmacie jechać, niż mieć stresy związane z tym wszystkim. Nieważne. Okno mi się odwidziało, bo znalazłam jeszcze lepsze, ma na górze łuk i dwie pionowe otwierane części. Z kolorowymi szybkami będzie malyna.

      Usuń