poniedziałek, 16 kwietnia 2012
Leniwy poniedziałek
Szczęśliwie nastał nam poniedziałek. Hasło "odpocznę w pracy" nabiera lub przywraca swoje znaczenie. Bo nigdy nie przestaniesz być wariatem, skoro raz już się nim urodziłeś. Z genami nie wygrasz.
Jeździmy z K. na szkolenie do zamku - poruszane na nim zagadnienia powodują wypadanie wosku z najgłębszych zakamarków ucha środkowego wskutek nagłego wydalania pary. Wzory na obliczanie współczynników przenikania ciepła pionowej ściany, czy typ mostka cieplnego są dla ciebie zupełnie niezrozumiałe - dla mnie też. Robię wszystko, by pojąć, nie działać bezmyślnie podstawiając do wzoru - zgodnie z zaleceniem. Para buch.
Wieczorem T. ma urodziny, spotykamy się zatem w gronie znanych lub/i nieznanych osób. Wpadamy w pomarańczowych szatach, z koralikami gdzie się da, bębnami i jakimś szarpanym instrumentem z afrykańskiego żółwia, śpiewając głośno Hare Krishna. Część wie doskonale, że to kolejna farsa w naszym wydaniu, u niektórych z radością widzę popłoch w oczach i szepty wylatujące z zasłoniętych dłonią ust. Tak się bawimy przed czterdziestką. Ci przed trzydziestką siedzą wokół stołu jak za karę i nie mogą się przebić przez skorupkę własnego jajka, choć pewnie by chcieli, choć pewnie nóżka chodzi pod stołem. Alleluja i do przodu, kolejny dzień szkolenia przynosi całkowitą klęskę, uszy całkowicie odetkane przyjemnie infiltrują powietrze.
Tymczasem poniedziałkowe sprawy w pracy nabierają zupełnie innego wyrazu, wszystko tu rozumiem, ogarniam i nawet znajduję czas na Stromp. Szczerze polecam i Lubię to.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ej ty, masz coś do siedzących hehehe impreza bardzo udana, i nawet syndrom dnia wczorajszego nie taki przytłaczający :)
OdpowiedzUsuńANO mam:)
UsuńSyndrom dnia wczorajszego owszem znikomy, ale mała ilość snu dała się poważnie we znaki:)
Panowie są fantastyczni!
UsuńBajdełej. JA MARZĘ O POMARAŃCZOWYM WPADZIE W KORALIKAMI NA CZYJEŚ URODZINY, najlepiej do biura w godzinach pracy;DD
Widzę Cię Siostra w sari, widzę :DDD
Usuńciekawostka z antypodow; leczenie kanalowe zeba w Holandii kosztuje 460 euro, piiiiiiiiiiiiiii!!!. Ladne buty pani Zosiu, co?, mam nadzieje, ze mi to cholera oddadza,K.
OdpowiedzUsuńTo nie lepij wrócić za tą kasę do naszego niecywilizowanego kraju i pójść do rodzimego kowala? Ba, nawet taksówką pojechać!
OdpowiedzUsuńNie przestawaj być wariatem, -tką!
OdpowiedzUsuńBiedni ci przed trzydziestką ...
Czuję się jak kwoka, co wysiedziała łabędzia! Łabędź odleciał, a ja drepcę po ziemi, martwiąc się o jego lot.
UsuńA ona - znaczy ta łabędzica! - ciągle powtarza: "Z genami nie wygrasz..."
Nic nie rozumiem!
Fakt jest faktem, kura łabędzia nie zniesie, choćby i nawet drobiowy mezalians się zdarzył. Z genami...wiesz co:) Po kim niby ten wiatr we włosach, a?
Usuńja w zaleznosci od dnia i godziny czuje sie jak:
OdpowiedzUsuń- labedzica, ktora wysiedziala zolwia
- zolwica, ktora wysiedziala slonia
- slonica, ktora wysiedziala orla
- orlica, ktora wysiedziala lisa
- lisica ktora wysiedziala malego cudownego szczeniaczka
i tak dalej
i tak dalej
Rysiek ma wiele twarzy, humorkow i fochow, ale rezultat koncowy raczej zadowala
pani matko dobrodziejko, gdybym ci ja miala corke i ta corka wyroslaby na kogos takiego, jak Paulisia,mysle, ze bym nie narzekala. P. ma pare swirow w glowie i okolicach, ale najgorsze, co moze sie przytrafic, to potomstwo bez zainteresowan/pasji/poczucia humoru. takie, co to wraca po pracy do domu, gotuje obiad, zmywa gary i i oglada TV, jak pantofelek: odzywianie, wydalanie, rozmnazanie. Ilez takich ludzi zyje na swiecie, a wsrod nich jak papuga wsrod wrobeluszkow - Paulisia. Cieszmy sie i radujmy, taka jest moja doktryna, podrawiam,K.
Ba-aczność! Tak jest!
Usuń(A czytajże, Kasiu, między wierszami! Taż przecie aż pękam z dumy, żem taka kurza, a łabędzicę mam, no!)
Bożę :D
Usuń