środa, 11 kwietnia 2012
Niedzianie
Ciągle tu jesteś, ciągle jestem ja, kurz wylata i osiada na starych pudełkach. Odsłaniasz podłogę z łukowato wygiętym kręgosłupem cegieł, siejesz ale nie zbierasz.
Jak najwięcej chcę; wsłuchana w odgrzebaną z niepamięci płytę dorsów gubię się w bezdrożach - tych rzeczywistych, z rozwalonymi chałupami pośród mokradeł i tych w głowie. Rytm mojego życia przypomina improwizację jazzowego perkusisty.
Break on through to the other side
Break on through to the other side
Braki zapełniam milionem niepotrzebnych szmat, powinnam je brykietować, albo chociaż ścianę ocieplić.
Palucha jeszcze nie ssię. Paznokci ani skórek nie obgryzam.
Kanapa jednostajnie gra gdy uderzam o nią plecami, zyt zyt,zyt. Mała dziewczynko w tym oczekiwaniu na przyjście - nic się nie zmienia z wiekiem. W drzwiach powinnaś stanąć sama.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak naprawdę, to zawsze jesteśmy sami. No, może nie całkiem, bo sami ze sobą.
OdpowiedzUsuńTak tak, grzybowa wróżka mi kiedyś powiedziała, że jestem planetą, żadną tam połówką pomarańczy, a idealną kulą, samoistną.
UsuńJacieeee, ale pokręcone.
Ponoć dopiero wtedy, gdy się domknie swój własny okrąg, można szukać innego. Trzeba umieć żyć samemu, żeby móc nauczyć się żyć z drugim człowiekiem. No bo jak miałaby sobie poradzić połówka pomarańczy, opuszczona przez drugą połówkę?
Usuńświęta prawda, pani Dobrodziejko.
UsuńCo jest w pudełkach ??
UsuńŁatwiej powiedzieć, czego nie ma.
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie pięknie, na papierze i zmyślnie ujęte w myśl.
OdpowiedzUsuńŁadnie powiedzieć, niemożliwe zrobić.
Samotność.
Pokażcie mi tego, kto się jej nauczył.
Pokażcie mi takiego, kto się z nią oswoił, dłużej niż na chwilę.
Sukcesy przyjaźni z nią, świętuje wieczór, dwa, trzy, osiem. 37 jest jak oblanie kwasem.
Potem staje się jej prześladowcą i próbuje utopić ją w pierwszym lepszym kieliszku. Staram się ją przehulać i dobrze hop hop, do momentu kiedy zaczyna robić się lepiej. I tak kręcę kółeczka. Raz mniejsze, raz większe. Ot i łot.
Ależ nie samotność!
UsuńTylko nie bycie połówką bez połówki. Bycie całością i poczekanie na inną całość.
Bez ludzi nie da się ...
Uhuha. Siostra! Nadwyżki ciuchów ślij do mnie, rozumisz. Każdą ilość przyjmę. Jak tam nóżka i całość? Ależ się czuję obśliźle, że i ostatnim razem do Ciebie nie zawitałam. Proszę oficjalnie o wybaczenie trzeci raz będzie jak trzęsienie ziemi. Przyjadę ze psami i kotami, koniem, hipopotamem i lodówką!
UsuńNo właśnie właśnie. Cudownie mi nurzać się w samotności - ale w sensie całkowitego zajęcia się sobą, następnie wyłączenia myślenia o ten tego ego i spokojne dryfowanie w codziennych czynnościach. Lubię być sama coraz bardziej i bardziej. Kraczą mi tu, że skazuję się na smutną starość, ale to chyba niemożliwe przy tylu dobrych duszach:)
UsuńDoro, ja sobie po cichu czekam na okazję, jak tarantulla:) Potem Cię wyssam do cna. Obdarowawszy wcześniej strychem i tym co na nim.
UsuńHmmm a ja myślałam,że ten ciągły zwariowany i zakręcony i napięty tryb Twojego CODZIENNEGO życia sprawia, że Tych Kilka-dziesiąt-set ??? Paulinek, które w Tobie pomieszkują, aż BŁAGAJĄ o chwilkę SPOKOJU=CISZY=samotności właśnie...
OdpowiedzUsuńBrzmią mi w uszach słowa Homo Homini " Sam ze sobą na sam , najlepiej się mam , gdy znajdę się sam"...
Jeżeli jest inaczej , to myślę, że NIE jest samotny Ten , Kto wie , że gdzieś tam są tacy, na których w razie awarii - ZAWSZE możesz liczyć , a Takich Ludków Z PEWNOŚCIĄ Tobie N I E brakuje :))) Buziaki ♥ ♥ ♥
Jeszcze raz podkreślam, nie jestem samotna w książkowym wydaniu o starych pannach. Niedosyty ludzkie mi nie straszne. Chodzi o to, (żeby nie wpaść w błoto:)a w szczególności o zdanie sobie sprawy z tego, kim się jest i nastawienie na odbieranie świata przez własną, niczym - nikim, nieskażoną skórę.
Usuńa to wlasnie ja lubie i cenie swoja samotnosc, z wiekiem coraz bardziej mecza mnie tlumy, nie wyobrazam juz sobie na przyklad pojsc na koncert i ocierac sie o spocone cielska bliznich, a tfu!, przyjaciele przesiali sie przez sito i zostalo ich niewielu, ale za to takich jak trzeba, biedni ci, ktorzy w swoim wlasnym towarzystwie czuja sie samotnie czy niekomfortowo lub tez nie potrafia zapewnic sobie poczucia bezpieczenstwa. pamietasz, Koniu "doline Muminkow w Listopadzie "i przemyslenia Mimbli i Wuja Truja o samotnosci? nie ma nic lepszego i pisanego lzejszym stylem
OdpowiedzUsuńKonik, no dokładnie tak, chociaż Ty w tym odcięciu fizyczno - psychicznym, nieco mnie martwisz. Nie da Ci kura co przyjaciół fura, że trak rymnę z rana.
OdpowiedzUsuńno, rymnelas, jak to tylko ty potrafisz, martwic sie nie masz powodu, jest ok, tylko zmeczenie cholerne mnie dopada, a chec samotnosci bierze sie tez z tego, z kim musze przestawac przez 8 godzin dziennie, przychodze do domu i najlepsze co moze mi sie przytrafic, to towarzystwo kur i swin, dziekuje ci za rade, zeby z nikim nie mieszkac,buziak
OdpowiedzUsuńSzczęśliwy dzień nastał, że to pojęłaś. Jedna kuchnia - choćby największa - nie pomieści w sobie dwóch kobiet. Przypomnij sobie Radość, ba - poprzednie Twoje mieszkanie.
UsuńŚciskam mocno i mocy Ci Konik życzę na życie.