biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Do piachu z tym

Pomogę sobie chętnie. Wsiądę na wielbłąda i po ciepłym piachu miarowo się pohuśtam przed siebie. Coo tam, może być mi nawet gorąco.
Popłynę w ruchomym widzie i przy zachodzącym kiczowatym słońcu rozpłynę się w kreskach poziomych.
Sygnał z telewizora już dawno piszczy żałośnie, a ja usłyszałam go dopiero. Wskazuje, że jest już za poźno lub za wcześnie na sen.
Ty się miotasz, wstajesz co chwilę i wracasz, uciekasz i nawołujesz, a ja wsiadam i dobra, czas na mnie. Zamiast siedzieć na ławce wolę pojechać gdzieś na wielbłądzie.
Wielbłąd wysoki kolebie się i coś tam harczy mu głęboko, pod łopatkami widzianymi z góry. Szczudła mnie prowadzą. Widzę wszystko lepiej, dalej i bardziej wielblądzio.
Czas przeszły nie istnieje.



Świszczypaula

21 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Do dojenia się nie trzeba schylać - plus, ale wiadro trzeba trzymać - minus.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stachu, Słyszysz jak piach mu trzeszczy między palcami?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pit, można coś wymyślić, jakiś stojak

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba, że czasu szkoda, bo akcja szybka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiała wielbłądzicy skrępować zadnie nogi, to i stojak by zdążyła :)
      Dojenie w pozycji bocianka, to chyba niełatwe, błędniki super ma.

      Usuń
  6. Paulino, a Ty byś nie powłóczyła się po wschodniej granicy, po dolinach i szczytach Pogórza Przemyskiego, na końskim grzbietu? Który huśta się miarowo. Oni na Ukrainu też chyba chadzają. Prowadzi te wędrówki siostrzenica mojego muża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie fajnie, ale ja tu mam podobnie, tylko na Ukrainę dalej:) A na poważnie, to prędzej do Ciebie.

      Usuń
  7. Ty uważaj! Znam taka jedną koleżankę, co wskoczyła na wielbłąda w Indiach będąc i po kilometrze około wkurzony wielbłąd na polską turystkę tak pogonił na pustynię,że koleżanka w piachu wstrząśnięta została i do końca wycieczki " leczyli ją" Hindusi w ichnim szpitalu. Tej dopiero w pale świszczało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli leczą takie kaleki potłuczone, to ja się piszę...

    OdpowiedzUsuń
  9. Można by tak jak z bańkami przerzucić dwa wiadra przez garb, tylko postronki dłuższe żeby się wiadro pod mlekodajnie zmieściło jak się je swoim brzuchem dopchnie. To lepsze niż stojak bo bo będzie podążać za wiercipiętą.
    A co do medyków, to że leczą to nie koniecznie uleczą, mi kazał posypywać nogę cynamonem (tzn tajemniczą miksturą ale nos mówił cynamon) i popijać wrzątkiem zielone bobki i za dwa dni miało być ok... no potrwało blisko rok.

    OdpowiedzUsuń
  10. Potrwało potrwało, ale pomogło. Zaczynam od dziś posypywać serce dużą ilością cynamonu. Bobki odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak się znieistnia przeszły czas? Chcę

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem przyszłym, ale przebija jak plama po zalaniu

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, nie zgodzę się. Przeszłość przykrywa się dobrą, świeżą rzeczywistością TU i TERAZ. Nawet, jeśli jest nią przygotowywanie pizzy na cienkim spodzie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie napisałam Wam jeszcze jak się cieszę, że tu ze mną jesteście.
    Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  15. No masz rację, a czas przyszły w sumie nie istnieje nim nie stanie się teraźniejszością i trochę w tym kierunku szła myśl: czas przyszły gdzie się skrywają te dobre tu i teraz, byle ich nie przeoczać:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrą, świeżą rzeczywistością? To jeszcze poprosze o drugi przepis: na te pice na cienkim! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. a to do Srebrnej proszę. Bo ja byłam od sosu, fety, słonecznika i wina.

    OdpowiedzUsuń