sobota, 23 lutego 2013
Domowo II
Od dwóch dni pada śnieg, zaobla mi się to i owo przed oknem, rezygnacja kury ubawiła mnie późnym porankiem.
Mam odosobnienie dla zdrowotności duszy. I szlifierkę. Nie zawaham się ich użyć. Łapię za klamki z dwóch stron i miarowo skręcając się to w lewo, to w prawo mocuję się z drzwiami od łazienki. Nie chcą zejść, jest mi ciężko, ale bujam się, lewo prawo, lewo prawo i widzę, jak milimetr po milimetrze skrzydło podnosi się do lotu. Załatwiam je siłą zen.
*R. uczyła W., żeby nie rąbał drzewa tak siłowo, żeby wkładał w to więcej celnej, skupionej chęci rozbicia klocka na części. Przyłapał ją potem, jak miota się z siekierą i klnie pod nosem.
Zdzieram brud niemieckich i polskich tłustych rąk, do ostatniego kornika się ścigam z historią.
Chciałabym na nich namalować kontur kobiety, trzymającej na smyczy wieloryba.
Oby się nie spełniło, tylko w ramach absurdu i czystego dada chciałabym zadziałać. Widzę to jako czarną, cieńką kreskę na przetartej na biało desce drzwiowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dasz radę sama zdjąć drzwi z zawiasów?!! My we dwójkę z mużem ledwie ...
OdpowiedzUsuńA kobieta z wielorybem na ścianie?
Pewnie macie wielkie drzwi, ja mam takie niskopienne.
OdpowiedzUsuńWieloryby są...dobre.
Ale masz czyste okna! Wow!
OdpowiedzUsuńJa dziś też domowo - z łopatą uprawiałam sporty zimowe wokół garażu i uliczki wyjazdowej. Zmęczyłam się tak jak na nartach i zastanawiam się czy jutro nie będzie drugiej rundy.
Widzę Cię, jak machasz tą łopatką:) Masz czerwoną czapeczkę, Mikołajko?(taka wizja jakaś)
Usuńczapeczkę mam taką jak Inka/Inek w Peru. W geometrię z czerwonym. Dziś też trochę pomachałam i pojeździłam z Lenką na jabłuszku na górce wczoraj usypanej.
UsuńPozdrawiam. Miłego tygodnia i niech ci autko ozdrowieje cudownie!
OOoo jak ładnie. Ale uważaj, dyski nie rosną na drzewach, żeby Ci coś nie chrupło!
OdpowiedzUsuńU nasz niby padało jutrem mykniemy na narty w bardziej śnieżne okolice.
Dobrze Wam. Mi padł samochód, umarł tak cicho pod oknami...nie mówiąc mi wcześniej żegnaj...Zła jestem, bo mógł poczekać i zrobić to później, po soboto-niedzieli w Srebrnej.
Usuńale za to dom sie ucieszyl, podrapany pod broda, nie mowiac juz o trzodzie. ja sie wlasnie obudzilam, po 14 godzinach snu i tez za oknem bialo. kura mi wlazi na kolana, mosci sie i ziewa i tez mi domowo jest, tym bardziej, ze za 3 godziny do pracy, K.
OdpowiedzUsuńkura to metafora, czy kura?
Usuńkura to kura , takie zwierzatko, co niektorzy jedza a ja trzymam jako pupila i sie oswoilo i wlazi na kolana
OdpowiedzUsuńCzyli kura ptak. Dwie z moich też na mnie włażą, a raczej wlatują.
UsuńBardzo lubię kury.
obledne zwierzatka, szczyt komizmu we wszystkim co robia a na twarzy smiertelna powaga
OdpowiedzUsuń