biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

niedziela, 23 września 2012

Siadło.


Pieniądze szczęścia nie dają. Łażę po lesie i zastanawiam się, co tu sprzedać. Ani mi w karty nie idzie, ani w miłość. Ani pod wozem, ani nad. Złoty środek nie jest liczbą na koncie, jest raczej stanem zawieszenia między smutkiem a czkawką głupawką. Pijmy zdrowie Czechów do dna. Słońce złoci liście, zamiast dobrobytu i zapasów znajduję całe zastępy muchomorów. Zupki mogę nagotować, dla niegrzecznych dzieci i niesłownych kochanków; póki co nad kominkiem nie zawiśnie żaden sznurek. Śmieję się z własnego oczekiwania na bliżej nieokreślone wydarzenia, latawiec zahaczył o pajęczynę i dzisiaj już dalej nie poleci. Posiedź tu sobie, zaznaj bezruchu, w końcu deszcz Cię zmyje, lub dzik w futro złapie. Kiedyś się ruszysz. Zamiast o latawcach, raczej o stabilnie zakorzenionym mleczu trzeba by chyba napisać, korzeń pomarańczowy ostro w ziemię wbity, wyrwać trudno. Dzieci w świat wysyła a sam siedzi i ziemię gryzie. Na ile jest tym fruwającym ziarenkiem w dzieciach własnych, spadochrony zaś ile gorzkiej przyziemności w sobie niosą. Ot, korzeniem czy latawcem jestem. Posiedzimy, polecimy. I tak w kółko. Z grawitacją nie wygrasz.

7 komentarzy:

  1. znow utrafilas w sedno, dzis rano moje mysli biegly zupelnie takim samym wyrytym juz na glebokosc ostrza wloczni torem. poranne uzeranie sie, umyj zeby, posciel lozko, zrob kanapki, uczesz sie, nie zapomnij klucza, zmien dziurawe skarpety, nie spoznij sie, zapomniales sie uczesac, sama mnie to doprowadza do szalu, a co dopiero jego, tym bardziej, ze codziennie jest to samo, skoro nie powiem o zebach, zostana nieumyte, skoro nie powiem o kanapkach, beda niezrobione. kiedy do ciezkiej i niespodziewanej cholery doczekam sie poranka, ze wstanie, zrobi wszystko, co nalezy bez powtarzania po 10 razy, usmiechnie sie i pojdzie do szkoly, nie bede go widziec wcale w tym tygodniu, on wraca o 14.30 a ja o 2 wychodze i wracam 0 23.00. spedzam z nim godzine przepelniona wzajemnymi pretensjami, ile mozna, czy mlecz moze wyciagnac swoj opasly korzen z ziemi i uciec z wrzaskiem? zakleszczywszy uprzednio kochane nasionko w pajeczynie czy dziku, zeby nie polazlo za nim??

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostro Koń. Są takie fajne tabletki Calms, jesz sobie 3 na śniadanie, mając wrażenie że zjadasz piwo w proszku. Potem życie staje się prostsze. Dziecko idzie w dziurawych skarpetach i głodne do szkoły, spóźnia się oczywiście i dostaje zrypę od pani. Ty w tym czasie spokojnie myjesz swoje zęby, myśląc o oszczędnościach rocznych na tubkach z pastą. Zacznie myć sam, jak będzie miał dziewczynę. Nie musi być koniecznie doskonale. Ważne, żeby było miło.
    Ściskam Cie, nerwusie.

    OdpowiedzUsuń
  3. problem w tym, ze jestem nierowna, czasem nie opieprzam, zeby bylo milo, a czasem tak, jak ciocia Danusia wychowala trojke - zawsze mieli umyte zeby, zareczam ci - pracujac na 2 etaty i majac zawsze tak idealne mieszkanie i upieczone ciasto? no jak, powiedz mi

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie, czy jesteś ciocią.
    Z genami nie wygrasz, Siostro Koń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ptakiem jesteś.
    Sztukę latania i sztukę gniazdowania, znać trzeba na równi. One to wiedzą.
    Zdjęcie!!!
    Ściskam delikatnie, dmuchawcowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana M. - zdjęcie niestety nie moje, ukradłam je perfidnie z netu nie znając autora nawet. Co do latania i gniazdowania, wszelkich cykli, ruchu - rzeczywiście u mnie przebiegają dość szybko i zmiennie.

      Usuń
  6. Niekiedy dzieci opamiętywują się same, inne dopiero przy własnej żonie, kiedy rozwód nadchodzi.
    Tyś nie korzeń, a wiewiórka! Zbierasz skarby, do domu znosić orzechy, a wiecznie gdzieś zaplątujesz kitę, to w lesie, to na dachu, w domu, pociągu czy ukraińskim autobusie.
    Strasznie dziwne te pieniądze i miłość, każde chodzi własną drogą i przychodzi niespodziewanie.

    OdpowiedzUsuń