Richard Doyle Fairies'Dance
..wieje już chłodem po szyi, jak weźmiesz za dużo, pod górkę się spocisz,za mało, rano masz katar. I takie tam spostrzeżenia babci Pawliny. Kozaczyć nie należy, o czym przekonali się ostatnio niektórzy, wycierając twarz o trawę, ale o tym można zapomnieć, uznając, że nic co ludzkie nie jest mi obce.
Jest księżyc. Coraz większą bańką przyświeca znad kosmatych chmurek w różnych odcieniach szarości, różu i pomarańczu. Łażę na czworaka pod brzózkami, by wyłuskać grzyba. Takiego wysypu muchomorów nie było już dawno, poświata pomarańczowa ledwo widoczna za wielorybim grzbietem, ja w trawie, muchomor przeogromny prześwituje kapeluszem, suka szeleści, telefon dzwoni i wreszcie można się wyspowiadać siostrze z ostatnich głupot i spokojnie zaplanować następne. Wypełzam na boisko, jedyne w swoim rodzaju, bo pochyłe. I siedzę na tej gładkiej powierzchni, zupełnie nieprzystającej do reszty krajobrazu, a jednak urokliwej na swój sposób. Nad wielorybem już tylko cieńka kreska dnia.
Słyszę Twój śmiech i wiem, że wszystko dobrze.
czwartek, 27 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie będę odkrywcza - cudnie piszesz kobieto!
OdpowiedzUsuńNie będę odkrywcza - Ty cudnie piszesz, na dodatek dopracowujesz to, co napisałaś do ostatniej kreseczki. Ja wypuszczam kosmate myśli, nieobrobione takie, siermiężne:)
OdpowiedzUsuńSię oddycha jakby lepiej... Zazdrość! I uściski :)
OdpowiedzUsuńŚciskam grzybowo:)
OdpowiedzUsuńZ grzybów to w tym roku jeszcze dopiero będzie Pani zadowolona ;;))
Usuń