biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

sobota, 2 marca 2013

cicho...idzie

Polazłam ociężale do lasu - ociężale, bo strasznie dużo jem i ciągle więcej. Ciągnąc się przez kałużasty, dziurawy asfalt staram się utrzymywać brzuch w jednej pozycji, kolanka zginam, lekki przygarbik, byle nie bełtnąć. Sałatka orzechowo - buraczana z ziemniaczkami, do tego jajko i po prostu krzywdę sobie zrobiłam. Krzywda, krzywdą, ale pójść muszę, nosi nosi, coś podskórnie łazić każe. Zanurzam nogi w śnieg, taki do kostek, pamiętamy, żeby brzuch trzymać jak szklankę pełną mleka, podnosimy obcisłe kalesonki uważając, żeby się nie nasypało. Bojsa w najgorszym, czarnym błocie. Proszę. Uważać. Ja biegnę!

Zatrzymuję się nagle, jak wryta, bo znad hubertowego pola przemieszcza się na północ głos przerażonego żurawia. Odpowiada mu z lasu stado zakręconych puszczyków, lata toto po lesie i mordę drze zakochane, krzaki się kołyszą, Bojsa stawia lekko uszy, ale nie odchodzi. Wie, że nie jest dobrze. Od kiedy się puściła z kundlem sąsiada jest grzeczniejsza i widzę, że się stara. Las szeleści, krzyczy i wrze, wolna miłość wśród mokrego, podchodzącego błotem śniegu. Ja też nie lepsza.

Wreszcie Wroclove. Z emfazą wygłaszamy stare prawdy o życiu i spowiadamy się sobie piskliwie z ostatnich, hmm, wypadków. Jakiś koleś szczerzy się do nas z obklejonego landrovera, bo nie ma miejsc na parkingu pod radiem i muszę na kilka razy cofać. Później pełen świateł świat, toczy się szalone show Jerrego Springera, obrazoburcze, bez świętości i z przesłaniem, o które podejrzewam M.J. No bo skąd nagle jing i jang pośród amerykańskiej chały? Jestem pod wrażeniem, a niektóre sceny, jak gwałcony przez znajomego aktora piesek marki Jekyll (sformłowanie Doro, dotyczy jazgoczących piesków z wyłupiastymi oczkami)rozbawia mnie do łez. Potem widzimy jeszcze scenę w toalecie, także w wykonaniu naszych miłych kolegów, i spektakl nabiera coraz więcej ikry.
W przerwie rozmawiamy z kolesiem z landrovera, ktory jest oczywiście jednym ze znajomych Srebrnej.


Światła każą jechać, to znów stawać, jakiś cieć nas przegania z podwórka, gdy szukamy sali gotyckiej. Czy nie wiecie, że nie wolno? Tu jest łączność! Wiecie co to znaczy? Panie kochany, tabliczki żadnej, przejścia pod dostatkiem, a pan tu krzyczysz. Też cię kocham. Szukamy nadal, wreszcie jest, kilka schodków i nagle dociera bębniarski rytm, jak spod ziemi, rdzenny i smakowity. Cała plejada nowińskich gwiazd, w zwiewnych, rozchełstanych, kolorowych ciuchach, widać, że spoceni od tańca i rozgrzani, na bosaka po drobnych czerwonych płytkach ogromnej, sklepionej krzyżowo sali. Kapitalny pomysł - spotkać się podczas bryndzy przednówka, by pojechać pełną brazylią i czym kto woli. Splatają się w improwizacji w kontakcie, to znów rozjeżdżają w szalonych susach capoeiry, ktoś stoi pod ściną i z namaste się rozluźnia, ktoś podryguje w spódnicy, natomiast jedna pani, lat około sto, macha rękami w rytmie i nie można jej niczego zarzucić.
Gotyk przyjmuje na klatę rozwrzeszczany nagle klan etno - miejski, kudłate postaci skaczą w kółko i dziko krzyczą. A my Siostro z jakiej wyspy jesteśmy?
Trzeba było temu facetowi czystą polszczyzną powiedzieć, że jesteśmy cudzoziemkami.

Piwo miodowe smakuje w nocy tak samo pysznie jak wszystko inne. Siedzimy i wspominamy ostatnie godziny, w których natężenie wrażeń osiągnęło istne apogeum.

Budzi nas słońce.

Dlatego jesteśmy w stanie sprostać imć Margarynie, która zamawia i wymaga - nie dajemy jej szans na załamanie naszej pogody ducha. Zatykamy śniadaniem i paszła. My też.
Rozhuśtane Nepomuki machają nam wesoło spomiędzy chałup,woda kapie z sopli i po raz pierwszy od dawna jedziemy w słonecznych okularach. Przez żółty, tłusty śnieg brniemy nad rzekę, bo taki był plan. Spotykamy drzewa ścięte przez bobry, wszystko puszcza i nam też ostatnie stresy i niepewności odpływają w dół, w stronę morza.


6 komentarzy:

  1. Jakby mi kiedyś jeszcze kazali, choć to mało prawdopodobne, pisać wypracowanie "Mój wymarzony dzień" to splagiatuję bez wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście było...ogniście:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero sobie spojrzałem, że to jest wielbiony przez mnię :-) Klata!

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo jak ładnie zrymowałaś:)
    ale tak właśnie było, ogniście i.......... jeszcze jedno wyrażenie ciśnie mnie się na usta:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. No słów nie mam na Słowa Twe Malowane!

    OdpowiedzUsuń