Podskakująca Mama, z otwartą buzią i dziecięcym zachwytem, wpatrzona w zwariowany film, który kadrami nasuwał skojarzenie z balem w domu wariatów. Coraz prędzej i prędzej, wirujące dźwięki cymbałów i trąbek, włochata publiczność i jakieś takie podskórne odczucie przynależności etnicznej:) muzycznej, bo ja wiem, genetycznej. Siostra mnie trąca, my jesteśmy z Ukrainy! Z Armenii! Z Rumunii! Cyganii! Hihi, gdzie nas wczoraj nie było i gdzie nas nie będzie.
I późniejszy powrót do ciszy. Przykryta śniegiem zapadam w szybki sen.
Jak się zbudzę, znajdę się w sali rajców na armeńskich śpiewach liturgicznych. Co boskie, papieżowi, co ludzkie, muzyce. Albo nie. Całkiem na odwyrtkę.
W krk babcia zaspała i dali posłuchać tylko z przedpokoju. CZAD
OdpowiedzUsuńBabciu babciu, obudź się:)
UsuńByło BAAARDZO energetycznie, atawistycznie, głośno. Wszystko na zewnątrz i wewnątrz podskakiwało, a młodzież tak żywiołowo szalała, aż miło było patrzeć!
OdpowiedzUsuńJak to pisał Tuwim?
"...gra! stra! extra! orgi!
bac! w górę! z butli korki!
jazz! extra!metal! żarem!
bac! orgi! grastra! gwarem!..."
I to było coś w tym stylu...
Dzięki, Córeczko!
Ależ proszę, Pani Matko:) I pełen podziw, że Ci się chce podrygiwać i strzelać oczami na zjeżdżające spodnie:) Buziaki!
OdpowiedzUsuń