biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

czwartek, 3 stycznia 2013

Transylwanilia

Dom mauriatów normalnie. Pojechałam. Sama. I ciąg podróżny był jak teleport. Zwinęłam się jak kulka, by sprężynowo wyskoczyć do przodu. Mijam kolorowe latarnie wsi i gadam jak najęta z Dż. przez telefon. Opowiada mi historie tysiąca i jednej nocy z Bieszczad, myślę o Siostrze Bieszczadzkiej, wejściu na jakąś górę i takie tam, powiedzmy opowieści przyrodnicze się ciągną. A droga mi faluje wzdłuż rzeczki Płóczki, tuż za Lwówkiem. Czadowe są te tereny i tak pełne niespodzianek architektoniczno - krajobrazowych, tyle tu nawarstwienia kulturowego, że ciary mam.
Dojeżdżam do Wolimierza i powoli dociera do mnie rytm, staram się nie urazić didżeja próbującego przez dwie godziny policzyć do dwóch.
Jest tak, że spokojnie przemieszczam się przez pomieszczenia, lustruję, węszę, dioda kosmity błyska a kamera rejestruje co lepsze kawałki tiulu, szmelcu i prawdziwego złota.
Bardzo ładnie. Najładniejsza dzisiejszego wieczoru wydaje mi się lampa w kuchni, składająca się z trzech trąb - kornetów, wewnątrz nich zamontowane są żarówki.
I chciałabym mieć taką lampę w domu, albo mogę ulepić jakąś jej odmianę. Jak mi się zechce oczywiście, a tutaj występuje pewien problem...
Ma być o kosmitce na balu, a rozbiegane spojrzenie omiata wszystko inne, ucieczka od składania sobie serdeczności wyświechtanych, poklepywań i hehechów. Jedno miłe spotkanie i ogólnie w pewnym momencie radość z bycia z nimi, ciepła, które powiało i czegoś jeszcze, z lekką nutą korzenną.
Kręcę się i spaceruję, jest noc, a my trochę tu a trochę tam, leczę się wiatrem, jak przywiał, tak powieje. I siła na to - chcę, żeby była.
Czuję się w tym rzeczywistym, otaczającym mnie kosmosie jak obcy, siedzący na drewnianych schodkach, z długimi białymi stopami. Chociaż on tak naprawdę może myśleć zupełnie co innego i inaczej się czuć, niż ja myślę. Odbiór tego, co na zewnątrz jest tak mocno popieprzony przez moje oczekiwania, że widzę miraż. Koniec świata.
Tańczymy w dabie, bujam się i zamykam oczy, trochę krasnoludzko jest i odmiennie, znowu to samo, kosmos rypie w kościach. Nie, teraz płynę falą ludzkich serc, ale ich bicie guzik mnie obchodzi. Za chwilę znowu kontakt. Improwizejszyn.
Wróżba poranna tego typu już kiedyś mi się przytrafiła. Kucharz dał psu niepokrojoną śledzionę, którą następnie ten przyniósł mi koło głowy i całą hojnie oddał. Tym razem podobnie. Cała paczka paróweczek pójść musiała, bo psi żołądek wywrócił się ze szczęścia. Tuż koło mojego łóżka, na którym spałam w przepuchowym, miękkim jak wnętrze jelita kokonie - wyposażeniu od Srebrnej, na dobrą drogę. Nie żebym obrzydliwa była, proszę pana, ale zaczęłam się zastanawiać, co też przyniósł mi tamten obrzygany rok, a co przyniesie ten.
Wracając czytam mapę, następnie stąpam po gołej ziemi, mierzę się z sobą w lesie i jaskiniach, które odnajduję po tym, gdy miga mi w lesie kontur starego wapiennika.
Potem patrzę, że to Oaza, Krótka i Czerwona. Nie wiem, czy to jaskinie, jak mówi mapa, czy wyłuskane chodniki wapienne. Jest fajnie, statki kosmiczne przelatują z wizgiem po drodze wojewódzkiej, a git planeta kopsa żaru. Depczę po szkle, ktoś tu sobie zrobił szlachetny, przedwojenny śmietnik. Świetnik! Grzebię patolkiem, odgarniam liście, pstrykam, wizgi wyją, myślę i nie, generalnie oddycham i jest mi fajnie, w tej porytej górce.




4 komentarze:

  1. Twoje neologizmy to perły. Dziś rozwaliły mnie hehechy :)))
    ....
    Dzięki za inspirejszym wernerowe hercogowe.
    Obejrzałam 3 filmy i wpadłam w zachwyt na "Spotkaniach na krańcu świata". Do koniecznego obejrzenia, jeśli nie widziałaś.
    Pozdry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się nam uda razem go obejrzeć. Co do Herzoga, obejrzałam jeden film, bo M. rozłożyło, niejakiego Grizzly Mana. No i powiem Ci, że opowieść o gościu, który właził w paszczę niedźwiedziom tak głęboko, że go zjadły, spowodował u mnie hihrawkę i niechęć do amerykanskich ochów i achów. Ale chętnie obejrzę następny, mimo to:)

      Usuń

  2. Świat wciąż się zaczyna od nowa.Wciąż się kochacie.
    Dobrze na Was patrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  3. O, dobrze, że Ty jesteś, bo już Cię szukałam!

    OdpowiedzUsuń