Koło środy, to się lubi coś spieprzyć. Załamania nerwowe, nieoczekiwane wizyty w szpitalu i szybkie zabiegi, znowu Nysa, znowu kaczka, znowu śnieg. I dobrze, widocznie musi się przewalić, przełamać jak kra na rzece i spłynąć w dół, nie patrząc na nic.
Przyglądam się przez szybę swojemu smutkowi, jest całkiem nowy i w błyszczącym opakowaniu.
Nocą wysyłamy sobie smsy, Ty się boisz i ja. I nie ma rady na życie. Skurczone serce nie myśli o pierdołach, tylko się trzęsie, że jeszcze nie, jeszcze nie teraz.
Nocą biegam. Nakładam czołówkę, lecz jest tak jasno. Bojsa podbiega do mnie i wyciera pyszczek o udo. Dopóki jesteś. Dopóty.
Idiotyczna sytuacja, adidas w zaspę, zdumiona sarna przygląda się z szarej płaszczyzny pagóra.
Chodź tu, dziecko, zaklej usta słodkim mlekiem. Śpij.
środa, 16 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mama?
OdpowiedzUsuńtia
OdpowiedzUsuńPowtarzam razem z Tobą - jeszcze nie
OdpowiedzUsuńŚciskam Obie
:*
OdpowiedzUsuńPomodlę się, cokolwiek to znaczy.
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
Zadrżałam...będzie dobrze... ściskam
OdpowiedzUsuńP.S. Daj znać co i jak
Jateżstrasznieściskam!!!!!
OdpowiedzUsuńHej, Miłe moje Dziewczyny!
UsuńNie jest przecież tak, żeby na taką minorową nutę!
Jestem, trwam i nigdzie się nie wybieram, oprócz sanatorium na stoku Równicy.
Tylko mi pozazdrościć.
Ale dziękuję za wspieranie mojej przestraszonej Dziewczynki. Jesteście kochane!