biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

niedziela, 27 stycznia 2013

Srebrna Siostra.


Okazało się, że Siostra Srebrna jest Übermenschem. Nadczłowiekiem. Homem superiorem.
Ubrana w obcisłe, z czapką giermka zakrywającą uszy ale i czoło, odepchnęła się kijami i popłynęła pod górę z wytrwałością wspinającej się po słomce biedronki. Zostałyśmy z Magenką wpatrzone, dopóki nie znikła.

- No...

Teraz my. Jestem kaleką, ale upartą. Właśnie że tam wejdę,chcęmuszę. Wbijam się i zmniejszając kąt nart czasami łapię rytm na tyle, by dawało mi to adrenalinę że jadę.
Malowniczo rozbryzguję też sobą śnieg, gdy padam. Ale to drugi dzień, bo pierwszy...

Tak naprawdę, płakałam dzień wcześniej na podbiegu, że kmać nie podjadę, że kostka mi się wykręca i to nie taaaaak miało być. Srebrna mnie jeszcze takiej rozwydrzonej nie widziała.

Piekłyśmy też chleb. Pływałyśmy w miejscu. Była pełnia. Wyłyśmy do księżyca uuuuu.
I oczywiście naprawdę się rozumiałyśmy.

12 komentarzy:

  1. Nie wyobrażam sobie Ciebie niemogącej! Nie wyobrażam sobie siebie mogącej! Hihi, ale dzięki zdjęciu wyobrażam sobie doskonale Siostrę w prasarita padottanosana czy jak to się nazywa ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Doro, mogę się założyć, że jak nikt nie widzi Ona lewituje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawa wygląda tak.... Szamańskie Safari wcale nie jest o Szamanach, może trochę... leży na półce u Katii, która ma zamiar je przeczytać, jak przeczyta, to z miłą chęcią wymieni się na okres czytania Dzienników Kołymskich.. i takie to to.
    Lewitacja nie taka straszna podobno.... dzisiaj chwilę to miałem pod Biedronką jak buty straciły sens czepiania się ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  4. W biedronce można głowę stracić:) to i przyczepność.
    Poczekajmy więc na Katię:)
    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Upór to niezły wierzchowiec. Wszędzie tam, gdzie brakło mi wszystkiego innego, dojeżdżałam na nim daleko. Chociaż właściwie to bardziej mi się podoba jego wdzięczniejsza odmiana, w wersji żeńskiej, zwana Siłą Woli. Ach, jak to pięknie brzmi, prawda? :):) Nie mam na myśli woli ptasich ani tarczycowych :) Jakbyś się mocno Uparła, to lewitowanie jest Twoje.

    Z jazdy na nartach i pieczenia chleba, najbardziej lubię wycie. Wyję z upodobaniem, razem z Szarym Psem Piątkiem i wyjemy sobie nieraz z Pawłem przy ognisku. Zastanawiam się tylko czy to nie wpływa krzywiąco na Wer.
    Bardzo mnie ciekawi pływanie w miejscu!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pływanie w miejscu odbywa się w balii. Jest to wg Robsona "żabka dyrektorska":)
      Fajnie, że wyjecie pospołu:)

      Usuń
  6. Aleś mi laurkę wystawiła,
    nie powiem, połechtało mile:)
    Za chwileczkę, za momencik też tak będziesz!!!
    Dzięki tej, no SileWoli.
    Buziaki Siostro!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siła Woli to stanowczo za mocne słowa jak dla mnie. Bardziej przebłysk Woli, tudzież jej podszepty.

      Usuń
  7. a co do reszty to było bosko, jak zwykle zresztą.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się tak zmęczyłam na niedzielnej trasie, że dopiero dzisiaj odzyskałam siłę by tu poczytać.

    Na szczęście odwilż za oknem, więc leń mój górą.

    OdpowiedzUsuń
  9. oj, ja przed chwilą poszłam pobiegać i wyszło tego 8 km. Rozumiem lenia, to moja druga natura teraz:)

    OdpowiedzUsuń