Bratnia dusza co łazi po ziemi czując jej odwieczny rytm. Jak drzewo, kamień, czy nagrzany słońcem jaszczur, czerpie energię z tego, że na niej jest. Kroki dudniące po glebie, rytm, z szelestem liści wymieszany. Lubi się przemieszczać i wyznaje tą samą religię – wierzy w Hermesa.
pam pam, padam pam
Jest ze mną w najdalszych zakamarach manowcowego lasu. Śpiewa ze mną w zaroślach zagajnika, w klezmerskich molach wbija drugi głos.
tadi jee a ee
Dynia dojrzewa na parapecie a dźwięk bębna odbija się w głębi brzucha. Sznurek grzybów suszy się przy kominku. Cały czas gada słowami, które wkładam mu w usta. Masuje mi głowę i kark. Wieczorem przynosi kakao i stawia koło książki z niewyraźnym mruknięciem.
Siadamy czasem na trzepaku i plujemy słonecznikiem, obserwujemy dzięcioły, których pełno tej jesieni. Wystarczy jedno spojrzenie. Wystarczy zapach dymu z ogniska. Pełne bliskości porozumienie i przekazywalność.
Mój snujący się za mną cień.
niedziela, 21 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wierny, lojalny, uczciwy do cna.
OdpowiedzUsuńJedyny, który tańczy tak samo jak Ty.
Ten taniec...skąd wiesz, wiedźmo?
OdpowiedzUsuńBo bez tańca nie da się
OdpowiedzUsuńNo nie da.
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, ale czytam, czytam, się zachwycam, nieraz smucę...
OdpowiedzUsuńA tak a propos cienia, tak dla zabawy...
Nagrobek człowieka zmarłego na udar słoneczny
Ceń
Cień.
Pewnie, że Sztaudyngera!
Nie ma się co smucić. Życie jest wesołe i fajoskie, kurde:)
OdpowiedzUsuńJasne! Nawet bardzo...Pod warunkiem,że się NIE słucha wiadomości i NIE czyta o tym co wokoło:( k u r d e:)
OdpowiedzUsuń