wtorek, 29 maja 2012
Siła
Jestem zdumiona. Siła, która w nas drzemie potrafi się ujawnić ni w pięć ni w dziesięć i to, co dotąd było marzeniem, nagle staje się ciałem. A ciało, to beton. Drewno i gruz.
Otóż mam stodołę. Nie raz o niej pisałam; pamiętne przełożenie dachu w zeszłym roku wbiło mnie w stan euforii. Najważniejsze jest to, że nic w niej nie trzymam, oprócz gratów, których z powodzeniem mogłoby nie być - na przykład drewnianego łóżka z rzeźbionym zagłówkiem, na sprężynach, bez materaca. Całe 160 długości. Długości bezsensownej kompletnie.
Na przykład kredensu po Babci Zosi, w którym nic nie jest zakamuflowane - stoi, jakby nigdy nic i patrzy.
Potem jeszcze taczek, rowerów, starych okien - za które się kiedyś zabrałam i po dotarciu do drewna żywego wyciepałam do stodoły, by wmontować nowe, które wiatru nie wpuszczą.
Stodoła nie zawiera w sobie niczego wartościowego i sama służy do niczego. Jedynie do patrzenia na nią.
A ona na mnie.
Czy nie jest zagadką, dlaczego biorę się w pierwszej kolejności za jej dwustumetrowy dach, by później myśleć o zamiarze naprawy dachu nad głową?
Bardzo długi wstęp i zupełnie nie na temat, ale przez do-niczego-niesłużącą stodołę przechodzi się na tył za-stodołowy, stu-dołowy, gruzowy i całkiem nieprzydatny także. Na razie! Siłą rąk i zdolnością poruszania rzeczy umysłem powstaje tam plac, na który niedługo będę mogła wjechać samochodem, by nazwozić jeszcze kilka rzeczy do upchnięcia w stodole.
Nareszcie stopnie betonowe, które przywiózł mi ofiarnie Baron znalazły swoje miejsce. Eleganckie lastriko się z ziemią styko. Na zewnątrz widać beton, ale i tak wkrótce zniknie pod masą ziemi i kamieni. Osiągłam co pragłam, Baron zadowolony - że się przydały, ja - że znikną.
Wieczorem zanurzam napuchnięte ramiona do niebieskiej wody, rozgarniam ją i mam siłę, by co raz odbijać się to od jednej, to od drugiej ściany basenu.
Wiem już jak Chińczycy zbudowali mur.
Wiem, że jestem szybsza, niż ci, co budują A2.
Mogą do mnie przyjechać na OHP.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kobieto, Ty nie podawaj adresu tej stodoły! Po takim opisie, nic nie wartej zawartości, mogą się znaleźć chętni :)
OdpowiedzUsuńWszystkie stare łóżka, które kupiliśmy jeszcze w Krakowie, miały długość 160 cm! A jakie bajeranckie sprężyny!
Twoją siłę podziwiam nie od dziś. Nieustępliwość, energię, dziki zapał i tak tak - po prostu pracowitość!
Stodoły są czarodziejskie i bardzo chętne.
Oj będzie cudna pracownia i miejsce spotkań niezwykłych ludzi!
Serdeczne uściski!
Jest też miejsce na konia:)
UsuńOooo!
OdpowiedzUsuńAle tylko z uśmiechem, czy na poważnie? (nie koń z uśmiechem, tyko miejsce)
Korciło mnie kiedyś. Ale obserwując dolę przyjaciół ludzi i przyjaciół koni, to chyba tylko koń Pippi był szczęśliwy w pojedynkę. Musiałabym mieć dwa...lub konia i kozę, jak to się fajnie sprawdza. Rzeczywistość byłaby smutna - on - przez osiem godzin stojący bez sensu, potem kolejne godziny na moje sprawy gdzieś tam i wieczorem nalanie wody do miseczki? Żałośnie się robi na samą myśl. Nie będę drewna do lasu...jak tyle koni wokół.
UsuńJakby były dwa i na pastwisku, to mogłabyś tylko wodę nalać. Po pewnym czasie traktowałyby Cię jak podajnik paszy i tyle. Zdziczałyby i niewykorzystana energia dymiłaby im z uszu.
UsuńNo niby po co skoro są wokoło? Racja i nie racja. Bo gdybyś miała możność nawiązania solidnej, podróżniczo-przygodowej więzi, to z cudzym tak ciężko.
Ja teraz jestem na etapie zdroworozsądkowym, więc nie mam. Ale .....
Ale marzysz...
UsuńKu swemu przerażeniu - nie marzę ...
UsuńTylko, że los, to taka bestia rogata ... :)
Może wymyślisz zaprzęgi kozie?
Usuń:*
NIe wiem, czy oglądałaś serial prod. ang. "Co ludzie powiedzą". niejaka Hiacynta Bukiet chwaliła się sobą, domem i siostrą, która ma w stajni miejsce na kucyka:)
OdpowiedzUsuńnie znam niestety
UsuńTo polecam - jakem miłośniczka seriali, hihi
UsuńPani e-M! A można gdzieś kupić materac na takie niewymiarowe łóżko?
OdpowiedzUsuńBo ja mam 158 cm i zamarzyło mi się stodołowe łóżko z rzeźbionym zagłówkiem...
A z Twego uroczego tekstu, Córeńko, powaliło mnie TO: "...powstaje tam plac, na który niedługo będę mogła wjechać samochodem, by nazwozić jeszcze kilka rzeczy do upchnięcia w stodole."
No, na strychu i w garderobie (tak zwanej!) już chyba nic nie da się upchnąć? :)))
Spokojnie, skoro da się przejść, to i jakieś pudełeczko można zmieścić.
UsuńI beczkę w piwnicy - uważaj!
:)))
Pani Matko, są na allegro 160/90.
UsuńPozdrawiam pięknie!
A ja pięknie dziękuję! Też pięknie pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń(A ta beczka piwniczna to takie Jaś nie doczekał?)
nie, to a'propos tych dzieci pakowanych w beczki
UsuńBez niewolniczej pracy pewnego masochisty zaistniały fakt mógłby się nie udać, a na pewno opóźnić. :P
OdpowiedzUsuńProszę się nie pchać po laury. Są moje :)
UsuńJuż dziś obmyślam plan zajęć do oferty "WAKACJE Z KILOFEM"
to na mnie miejsce planujesz? przeciez moja jest ta pakamera po lewej od drzwi. wezme widly i poszalejemy, jakem lud pracujacy miast i wsi
OdpowiedzUsuńCzekam czekam:)
UsuńJak TAM wpadniemy z c a ł ą naszą BRYGADĄ to Ci kilofów i wideł i czegotamjeszcze może zabraknąć :)))
OdpowiedzUsuńCieszę sie , że Twój skansenik coraz to pięknieje !!!
Ściskam i serdecznie pozdrawiam i Rodzinkę i Bliskich Odwiedzających Ciebie tutaj :)
Tereńku! Pozdrawiam ciepło i może rzeczywiście byście...Zapraszam jak zawsze:)
Usuń