biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 10 października 2011

The doors


Rano gwardia kotów zalewa mi przedpokój, suka wyciska z nich łapami sok. Ubieram stado polarów, kalosze i idę z rozbuchaną, energetyczną na szybkie siku, niestety nie da się wszystkiego obwąchać na raz. Trzeba poczekać do piętnastej, wtedy obwąchamy więcej. Zdumiewający jest ten powiew ciepłego wilgotnego powietrza, wysupłuję czułki z kaptura i merdam.
Szybko szybko, czerwone lewe oko pamięta dokładnie, że przy okazji ostatniego słońca dostało gałęzią prosto w gałę. Trochi pomagają krople od pani, co daje za piniądze, ale niewiele. Pomalować takie oko, coby przypominało coś ładnego, wcale nie jest takie trudne a efekt powala na kolana. Coś jak charakteryzacja do Drakuli. Widzę.
Jestem już prawie ołrajt i glamur nawet, czekam przestępując z nogi na nogę. Sziwa przerzuca mysz z łapy do łapy, istna żonglerka przykuwetowa. Jak niewiele jej do szczęścia brakuje. Ciekawe, czy to ta sama mysz, na którą ostatnio polowałam. Czytałam jak zwykle, okopcona jakimiś mentolowymi cieniasami, co to się tlą jak trociczki i nie można przestać, a tu w chlebaku bar pod złotym leszczem, impreza, szelesty, chroboty. Moje suche bułki w liczbie dwóch, co to je trzymam dla szpanu, oskrobane na gładko, pomiędzy - ona. Zamykam szybkim, sprawnym ruchem chlebak, ściągam z niego masę płyt, by triumfalnie wynieść go na dwór. Otwieram. jedna bułka, druga, jakiś worek, myszy nie ma. No kurcze, gdzie jesteś? Pewnie była taka szybka, że czmychnęła zaraz po podniesieniu kurtyny.
Następnego dnia słyszę - jest. E no, tak się bawić nie będziemy. Szybka akcja, zamknięcie chlebaka, płyty, jestem już w przedpokoju i widzę, jak przez pięciomilimetrową szparę rozpłaszcza się najpierw mały ryj z naciągniętą do granic możliwości skórą, potem oczy jak u kraba, następnie głowa i zaraz po niej ogon. Siup i nie ma. A Sziwka odwraca do mnie łepek znad miski i przesyła żółte spojrzenie pełne dezaprobaty...
Mysz jest w bucie, gdy nadjeżdża mój nadworny stolarz. Wreszcie. Zabiera górne drzwi by dokończyć dzieło. Chyba mi się uda mieć w końcu parę stopni więcej, jest nawet szansa na to, że nie będzie śniegu na płytkach na dole, a płytki mam, moi mili, poniemieckie jeszcze i za nic w świecie z nich nie zrezygnuję, mimo spękań i braku fugi. Nawet mi za bardzo nie przeszkadza, że muszę raz, lub dwa razy w roku brać odkurzacz w dłoń i z każdej szpary wyciągać tonę piachu. Genius loci, czyli Duch Niemca :)
Poza tym mam nadzieję, że sublokatorka chlebaka - oprócz tego, że nie żyje i została pochowana w bucie - nie przeciśnie się przez szparę między drzwiami a progiem. Szpara ta nie dość, że umożliwia łatwe wejście myszom, myślę, że mogłaby stanowić przejście dla innych mniejszych zwierząt, które na szczęście nie występują w naszym klimacie. Tak czy siak, będę o niebo bezpieczniejsza, bardziej niedostępna i w ogóle, dla białego gówna, które lada moment posypie się z góry na dół a i czasem z prawa w lewo.
Dżingl bels, psia mać.
Ale ale, wracając do tematu drzwi, bo przecież o niczym innym nie piszę, robią się. I jak już się tak całkiem zrobią, zakończę kolejny etap remontowy, który pozwoli na dokonanie wyboru. A wybór nie jest prosty, moi mili, wybór dotyczyć będzie kolejnej edycji programu pt: "Ogarnianie chaosu" i wątpię, że bez pół litra rozbieriosz.
Mając na uwadze powyższe, zacznę od odcedzenia nalewki, którą proponuję kolektywnie spożyć, na pohybel i wszem i wobec.

13 komentarzy:

  1. Zawsze się zastanawiałam, jak one się mieszczą w kilkumilimetrowych szparkach? Aaa, skórę naciągają, znaczy się!
    Jeżeli jesteś tak niereformowalna w polubieniu zimy, jak ja w nie baniu się myszy ... Tak żeś brzydko i niesprawiedliwie napisała o śniegu ...
    A bezkresne śnieżne biele, dziewicze połacie, puchowe pierzynki, które oszukańczo przykrywają wszelkie brudy świata - toż to poezja!
    Czy będzie jakiś materiał zdjęciowy z merdającymi czułkami i okiem Draculi?
    Ja też mam niemieckie płytki w sieni, biało - czarne, ale w szachy się nie da grać. Góry i doliny, trochę połamanych, taka mozaika wariata.
    Życzę oczekiwanych efektów ponalewkowych!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że gówno to brzydki wyraz. Ale śnieg też jest dla mnie brzydki, zwłaszcza o 5 rano, gdy odkopuję auto przed wyjazdem do pracy, albo obserwuję z rosnącą paniką przez okno, że jeszcze parę minut i z pracy do domu nie dotrę...Dupa, to też brzydki wyraz ale jak pada to białe gówno, to mówię NO I DUPA.
    Moje płytki są czarne i rude, też w szachownicę:)
    Mam nieśmiałą nadzieję, że tą nalewkę, Magdo, uda nam się spożytkować razem.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. A moja sublokatorka wybrała sobie echo po zapachach z zamrażarki, co to wyłączona czeka na nie wiadomo co.
    Powitalny serek zdjęła z wielką wprawą z - powiedzmy - widelczyka, ale już chlebkiem się zachłysnęła i nie pomogła reanimacja, której się podjął Stoperek.
    Ot, prawdziwa "Myszeida", niczym u I. Krasickiego, panie...

    A te powitalne kwiatki takie wiosenne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem, że Ty jesteś mocno oszczędna, ale żeby polować na myszy i psa nimi karmić, to już lekka przesada. Niby chart ma być suchy, ale...:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Słowa znam :)
    Tak, ostatni zimowy dojazd do pracy, przeżywałam parę lat temu, więc już milknę.
    Jak nie tę nalewkę "Doors", to na pewno jakąś inną!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wołam wielkim głosem: PIGWÓWKA!
    (Choć nie chwaląc się - moje maliny zalane rumem też na rozgrzewkę zimową nadadzą się.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mi nie gra, chyba zestawienie: Ty i Nie chwaląc się:) Reszta - sama prawda:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mysz też człowiek, nalać jej wódki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pijaną myszę łatwiej!
    Tylko jej co zostaw kiszonego na zagrychę.
    Siostra!
    Ja to się musze nauczyć na nowo bloga pisać. Muszę się nauczyć od Ciebie, bo mię zblokowało.
    Pozdrowienia dla M.!

    OdpowiedzUsuń
  10. A dziękuję, mam nieodpartą ochotę rzeknąć Dorciu, ale możesz nie lubić:) Tak jak ja mam alergię na paulinko:) Poczekaj z tym blokiem, nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  11. to ja z krainy wiatrow ( tylko mi bez obscenicznych skojarzen ) i deszczow a mroz juz sie czai za winklem, szlag by go. To ja z glebokiej depresji ( maniakalno - depresyjny kraj, zapewne przez polozenie geofizyczne). Oto komputer moj zlozony niemoca trafil do naprawy. Pan z sercem na dloni ( caly interes zalatwiala Goska, ja bylam w pracy), wymienil mi program na nowoczesniejszy, ale kto mu kurwa kazal?Mial tylko usunac wirusy! Nic nie moge znalezc,nic nie rozumiem, czuje sie jakby mi okradli dom
    Pouychali resztki po zakamarkach a na srodku pusto, o przepraszam, zotawil wszedzie pelno swoich reklam, nie pozwalajcie nikomu dotykac swojego komputera

    OdpowiedzUsuń
  12. oj, dobrze że trafiłaś do stajni z powrotem.

    OdpowiedzUsuń