biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

czwartek, 27 października 2011

Jeszcze i to


Dużo rzeczy się przydarza, wieje, pada, a tu się dzieje. Jakby nigdy nic. Borelioza szaleje w dolnośląskich lasach i pokonuje ludzi jak chce, kolejna psiapsiółka z krętkiem tańczy. Dobiło mnie to trochę i leżąc myśli czarne odganiam.
Ale nie o smutach chciałam, ino o naszym wejściu na Śnieżnik nocą. Najpierw były oczywiście krzaki i pomiary drzew, więc spóźniłam się mocno, uprzednio tę oto słitaśną focię zrobiwszy.



No właśnie, artykuł wczoraj czytałam o ponglish'u, czyli o spolszczaniu języka angielskiego przez naszą emigrację ("stoi kara na kornerze") i rzeczywiście, takie ulepki, że coś jest słitaśne wywołują u mnie wysypkę.

Dobrze, wracam do tematu! Już. Wystrzeliłyśmy z Kejt z Międzygórza, w czasie szybkim przemierzyłyśmy odcinek z regla dolnego do górnego :) osiągając szczyt. Rozmowy o wszystkim, porozumienie transgraniczne i suszone jabłka trzeszczące w zębach z czekoladą.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że schronisko, zalane czerwonymi przewodnickimi polarkami też było kompletnie zalane, a średnia wieku adekwatna do obchodów rocznicy "140 lat schroniska Pod Śnieżnikiem".
To, co działo się później, było równie zaskakujące - co i nie. Czyjś wypięty tyłek w rytm muzyczki granej na żywo przez "U Pana Boga za piecem" wypuścił w naszym kierunku wspomnienie po bigosie i to nas przekonało, że sił mamy tak dużo, by równie szybko zamienić regiel górny na dolny, co odwrotnie.
Taka refleksja na koniec mię dopadła, coby nie chodzić na rocznice tak poważne, coby nie myśleć o idolce Mariannie Orańskiej, co na pięknej hali to schronisko zbudowała.
Schroniska - Miłe Panie i Panowie - należy wybierać co najwyżej 30,40-to letnie. Może i inne zwyczaje żywieniowe za tym będą stały.

2 komentarze:

  1. to sie rozpisalas, moja droga Marylko. Ja, jak zwykle wszystkim na przekor, mieszkajac poza Polska, staram sie o urode i bogactwo jezyka, sama dla siebie owszem, ale dla Ryszarda, zeby mial pojecie, ze Polacy nie gesi. Obecnie czytam mu Lesmiana z Jego slowotworami i wygibasami jezykowymi i smakuje chyba jeszcze lepiej niz w dziecinstwie. Ale Polacy, ktorzy przychodza do nas dorywczo, no coz, poza slowem kurwa, mowia bardzo niewiele, chociaz geby im sie nie zmykaja.
    Ciekawostka apropos Marianny: bylam ci ja raz w palacu rodziny Oranien-Nassau, z ktorej wywodzi sie Marianna, patrze: drzewo genealogiczne, szukam Marianny oczywiscie, a tu - nie ma. Quis penis aquam turbat, mysle i pytam pani kustosz, otoz M. wycieto z drzewa za jej poglady i jej free jazz... jakby nie istniala. hmmm...
    Jeszcze na deser, uwierzysz albo nie, dowiedzialam sie od kolegi z pracy, ze jutro jest jakas impreza arabska, podczas ktorej kazdy szanujacy sie muzulmanin powinien zarznac owce, chodzi o jakas ofiare przeblagalno-dziekczynna,czy cos. Przeciez takie rzeczy to w Starym Tetamencie sie dzialy, do jasnej francy, a tu w XXI wieku, w srodku Europy setki tysiecy owiec zgina w imie jakichs chorych zabobonow? I nie badz tu czlowieku rasista. Z powazaniem

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedne dziecię z tego Ryśka, zaiste:) Jak on się potem z tym Leśmianem w polskiej rzeczywistości odnajdzie, to ja nie wiem. Weź Ty go przywieź pod mą strzechę, to ja mu cały folklor polskiej wsi pokażę, k...!:)) Pamiętam, opowiadałaś o Mariannie i jej wykreśleniu - ciekawe, nie?
    Słuchaj, Ty z temi Arabamy to tylko prawą ręką, tylko prawą!
    Ukłony

    OdpowiedzUsuń