Nie palę (no, nie wytrzymałam wczoraj), nie piję, jem jakieś świństwa, które tylko na zdjęciach dobrze wychodzą (potem jak zwykle), kłuję się o poranku, a jadąc mijam druty telefoniczne ze stadem szpaków. Pierwszy słup, drugi, trzeci, o i ile jeszcze na drzewach siedzi. Zbierają się do odlotu, szpaczki.
W tym skupieniu się na sobie i moich niskich i wysokich poziomach, nagle zza krzaków wyskakują wszyscy fachowcy, z którymi kiedykolwiek rozmawiałam o przyszłych remontach. Glazurnik (Dżoana:), ten od dachów też, elektryk (ta sama osoba co glazurnik, albo glazurnik jest na usługach elektryka) no i oczywiście panowie od netu.
Z panami od netu to w ogóle ciekawa historia jest, bo ile razy obiecają, że przyjadą, to ich nie ma, do czasu, gdy w mojej firmie ich szef, albo inna persona, złożyła ofertę na coś tam. I od tej pory szaleją z telefonami do mnie, umawiają się i...nie przyjeżdżają. Rozmawiam z nimi jak z osobami chorymi, łagodnie drąc łacha. Jutro znowu mają być. Nie wiem, czy się wygłupiać i znowu pożyczać klucze na kościelną wieżę:) Tyle razy je miałam w garści i ani razu nie wlazłam...gupek.
Za tymi fachowcami czai się jeszcze stolarz, u którego zamówiłam okno do łazienki.
Problemy finansowe mogą się dopiero zacząć, na razie wszystko wygląda super.
Dzisiaj będzie pan od podłogi i elektryki, czyli dwóch. Jutro - net. Stolarz - przyczajony, niby robi.
Nie mam gąsiorów, ale wiem, kto ma. Proboszcz na kościele. Ciekawe, czy mi da 60? Zaraz zadzwonimy.
Siorbnęła Yerby, co to ja jeszcze miałam....
Ale to siemieeeee to zmieeeel we młynku ;E
OdpowiedzUsuńJak słyszę o fachowcach, to mam taką samą nerwę jak przy pani w dziekanacie.
Zdrowia!
no właśnie nie mam młynka, mielę w zębach:)
OdpowiedzUsuńDziewcino!
OdpowiedzUsuńJa od kilku miesięcy śniadaniuję tak, że życie przedłużyłam już sobie do.... co najmniej dwusetki. Trochę się martwię, że aż do tylu. Zdradzam recepturę.
Z wieczora do gara sypiesz: płatki owsiane, siemię lniane, suszone śliwki, suszoną figę. Zalewasz wodą i pozostawiasz do jutrzni. Rano, trzesz jabłucho, najlepiej stare i pomarszczone jak babci lico i wszystko stawiasz na fajerę celem podhajcunku. Spożywać ciepłe. Jak za mało treści i smaku ulepszasz konfiturą albo nabiałem. A jak to nie pomoże, to boczek, jajko, fasolka w sosie pomidorowym i do roboty!
I tak to wszystko marność
A fachowcy w Stolnicy są świetni. Jak alarm w robocie zawyje, to panowie sekiuruty już stoją aby zakuć mnie w kajdany i rzucić na maskę. Czołem harcerzu!
Jemio
Jemiołek,
OdpowiedzUsuńcały ten cud miód i orzeszki ma się stać po załataniu dziur w błonach (hehe) komórkowych, a ma to nastąpić za pomocą magicznego wynalazku, jakim jest ojej lniany. No:)
A tak, znajomy mi specyfik. Wyrypałem tego sprytnym sposobem flachę. A potem się okazało, że po obróbce termicznej ( taka chciałam być szczwana) stracił czar i wdzięk i moc i na chrust mi on był! w morde kopane!
OdpowiedzUsuńdawaj, kopsniem kaweczkę, potem trzecią i jeszcze...
a czemu Ty kochana w tej porze roku częstujesz się pomiarańczami i bananami? śliwki robaczywki ruls!
OdpowiedzUsuńach i och, ja kupuję specjalny, taki z lodówki, Budwigowy się zwie. To nie pomarańcza, ino grejpfrut, bo lubię i już. Śliwki jeszcze nie dojrzały u mnie, są papierówki, takie waciaste. Wolę kwas, jestem specjalistką od kwasu:)
OdpowiedzUsuńz kwasu, to najbardziej żur, kapuśniak i winko!
OdpowiedzUsuńSmacznie mówicie.
OdpowiedzUsuńHej, specjalystko od kwasu, fermentu nie siej :)!
OdpowiedzUsuńJa tylko mogę potwierdzić skuteczność po-trawki z przepisu Anonima. W mojej wersji można wtrząchac na zimno, zabielać smietanka lub naturalnym jogurtem, podrasować rodzynkami, miodem i cynamonem.
Sama smaka se narobiłam :)
PS. Pomysł mojego genialnego średniaka z wczoraj: "Mama, zjedz cekoladę! Zjedz cekolade, Mały chce z cycusia kakałka spróbować a nie ciągle mlecko!"
jakiż to Anonim, od razu widać, że to Jemioła:)
OdpowiedzUsuńomysł z czekoladą świetny, a jaka oszczędność na pieluchach!
Widzę, żeśmy tu razem i każda z osobna nieźle stuknięte, zamiast wciągnąć Big Maca (Big Mac is Big Mac), to my tu obrok jakiś...:)
Tekst o czekoladzie i kakałku mnie powalił, padłam na kolana hehehe
OdpowiedzUsuńP.S. Paulindo, siemie lniane nie jest złe, ja przegryzam na surowo :D
Do Any - idąc dalej tym tropem, czy jesli łyknę czegos mocniejszego i zagryze wiórkami kokosowymi, to wyjdzie malibu? ;) tak sobie siedze i głowkuje
OdpowiedzUsuń