biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

środa, 6 lipca 2011

Pali się!




Wczorajszy dzień dość wariacko mnie zaatakował paniami z sanepidu. Czy państwo wią, że każdy obiekt publiczny musi posiadać tabliczkę z przekreślonym papieroskiem? Pewnie tak, ALE SKORO jest to powszechnie wiadome, to po cóż jeszcze zawieszać takowe? Ano po to, żeby nie dostać mandatu, w wysokości - bagatela - 2000 zł.

Obrażone, nadmuchane panie jadą na KONTROLĘ, by sprawdzić przystanki.
Stoi sobie jeden z drugim, trzydziesty w szczerym polu, wśród chabrów i maków, żywego ducha nie uświadczy, ale tabliczka musi być.
W ciągu jednej chwili wycięły się z blachy, nakleiły solwentowo i wio! Bus rozklekotany z prędkością światła od przystanku do przystanku zajechał, przebił się przez największe zadupia, niech tabliczka trafia pod strzechy!
Absurdalnie pijany pan podszedł do chłopaków mocujących śrubki, zatoczył się dwukrotnie z półobrotu, usiadł ciężko i - wydłubał z pomiętoszonej paczuszki papierosa, po czym głęboko się zaciągnął. Dał przykład, że wszelkie zakazy przynoszą skutek odwrotny. Swoją drogą ciekawe, czy gdybyśmy mieli prikaz LUDZIE, PALCIE! ile osób zarzuciłoby to kosztowne hobby, żeby IM POKAZAĆ. Bunt mamy narodowo wszczepiony pod skórę. Śmieję się w duchu, że się udało, od produkcji przez montaż do wieczornej herbaty, powala mnie natomiast bezmózgie podejście i odbiór prawa w sposób szczególny - jak to komu kłodę pod nogi rzucić.

Wieczorną herbatkę uczciliśmy uroczystym rozpoczęciem sezonu na osy i szerszenie. O stałej wieczornej porze zajechali znajomi strażacy, którzy sumiennie reagują na każde moje wezwanie, wiedzą gdzie co stoi, gdzie leży, moja rola polega jedynie na wskazaniu palcem GDZIE tym razem znajduje się gniazdo. Operacja się udała, piękna kula pełna szerszeni, złowrogo mrucząc pojechała do lasu na wycieczkę. Ekologia! Poza tym, zawsze mogą wrócić, by założyć nowe gniazdo i panowie strażacy mogli przyjechać. Perpetuum mobile.

8 komentarzy:

  1. Ohhh!
    Strażackiej wizyty nie miewam, ale może choć przyjedzie zwyżka dach cerować? Może kunę w worek śmieciowy złapię?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuna jest w porządku! Zostaw kunę!
    Swego czasu miałam na strychu popielice, które rozsypały orzechy włoskie i grały mi nad głową w bilarda:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopra. Zostawię kunę.Popielice pamiętam z opowieści! Dziękuję za maila, którego dopiero teraz odebrałam, bo nie miałam czym.

    OdpowiedzUsuń
  4. gniazdom szerszeni mówie nie!
    boje sie ich..

    OdpowiedzUsuń
  5. No, kuna jest piękna! ... Jako kołnierz i tak wogle...Szerszenie też są piękne! Te żółto-czarne paski w poprzek, ta talia...a głos szemrzący jak strumyk też!

    OdpowiedzUsuń
  6. O kuna, zaczyna pachnieć absurdem. Bardzo się cieszę, głos szemrzący z wora brzmiał nieco jak gra na grzebieniu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra! Ujawniam się! Żartowałam...z tym kołnierzem i w ogóle (w ogóle to wiem, że osobno, no).

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy pretekst jest dobry, żeby fajne chłopy przyjechały! A fajne chociaż?
    U nas gminne nadmuchane panie jeżdżą po domach i sprawdzają czy szambo regularnie wypróżniane, psy szczepione i nieczystości stałe wywożone. To znaczy nic nie sprawdzają (bo jak?) tylko oglądają różne papierki i dają im wiarę.
    Pozdrawiam szemrząco:)

    OdpowiedzUsuń