
Przesłano mię film, POZA PRAWEM, Jarmuscha. Dziecię wykolegowane, miska ryżu w dłoni, dwa piloty. Suka zagląda przez drzwi. Sączą się dźwięki, czarno-bały obraz mruga do mnie porozumiewawczo.
Doszliśmy z Tomem do sceny w więzieniu, gdy przemawiał głosem radiowego DJ'a i już było po wszystkim. Piękny, przerywany wrzaskami więźniów sen mnie zmorzył i trzymał w swych objęciach do wieczora.
A wieczór śliczny był bardzo. Rozkleiłam oczy w poszukiwaniu świetlików, ale w tym roku nie było mi dane ujrzeć choć jednego. Wpakowałam niewybiegane zwierzę do samochodu, uszczupliłam lodówkową bateryjkę z Czech i pojechałam do sąsiadów.
Sfora obszczekała auto, lecz Bojsa - jak to Bojsa, wcisnęła się najpierw w najdalszy kąt i udawała, że jej nie ma, potem powolutku, nieśmiało...została wyciągnięta "za wszarz".
No i spacer długaśny mieliśmy, z czwórką falujących ogonów, po łąkach skoszonych, a słońce zachodziło czerwono.
W kurzu polnej drogi, na zakręcie, zobaczyłam borsuka.
Czarownica kazała mi pić babkę lancetowatą.
słowa faktycznie malowane..
OdpowiedzUsuńA czy już lepij sie czujesz?
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu czeka wyróżnienie.
Zostaw te psy i borsuki, pilnuj kleszczy, to znaczy tylka. Przez moj nieskomplikowany umysl robola przeleciala galopem taka wizja, ze ty skaczesz jak Sztur w Seksmisji szczupakiem od krzaka do krzaka kryjac wiadoma czesc ciala przed wiadomym zwierzatkiem. Ale jaja, moge napisac: so soboty, Koniu!
OdpowiedzUsuńDorotheo! Dzięki za wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńCzy już lepij? Ciutę.
Czekam na sobotę, Wolimierz, kororową maskę przymierz. Sto lat, Koń!
Wolimierz! Ja też!
OdpowiedzUsuńAlbo jeszcze chętniej Wola Sokołowska (czy jakoś tak).