To było naprawdę niezłe. Kilku Niemców sprzed wojny, na rowerach, Kaśka w pończochach w paski,Robson - listonosz ciągnięty przez dwóch psich przyjaciół, Lopez przebrany za cwaniaka z Warsiawky. Ja, bawiłam się jak dama, bo troszkeśmy pojechali.
Rajd zabytkowych rowerów to także składak z komunii.
Mimo kulejącej pogody, deszczu, co rozpuszcza humor i rozrzedza katar, staramy się być jak najlepsi. I w ciągłym oczekiwaniu na słońce, wyciągamy z szuflad pokręcone pomysły. Czyli po staremu i brawo Luśka.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No po prostu odjazdowo! Ciekawe co dzieje się dziś z moim seledynowym Jubilatem...
OdpowiedzUsuńpamiętam...miejmy nadzieję, że ktoś go kocha
UsuńJakapięknaimpreza! I bawiłyśmy się jak damy ;)))
OdpowiedzUsuńa jak nie damy...:)))
UsuńRowery ze skrzyneczkami cudne, a zabawa :-)))))
OdpowiedzUsuńByliśmy w szoku, że takie zmyślne te Niemce. Lampy były na dymano i na baterie!
UsuńMój stary rower dziś udawał kuchnie polową:
OdpowiedzUsuńhttps://picasaweb.google.com/PitSBBP/101CANON#5886011530413735346
Bo stary kocioł do bielizny adaptuje na grila.
Inne czesci rowerowe też znalazły zastosowanie:
https://picasaweb.google.com/PitSBBP/101CANON#5886011547136424514
Fajnie, że masz takie pokręcone zajawki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!