biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

niedziela, 6 marca 2011

Wycieczka

Mamo, mamo, pojedźmy do Złotego Stoku do kopalni! Niedziela, piękne słońce za oknem, myślę sobie, czemu nie. Może w ciągu dnia złapiemy z Michałem to coś, czego dawno nie było. Sznurek od latawca.
Szybka zbiórka by zdążyć przed gawiedzią, która w wiejski sposób zawala przejazd-wyjazd-dojazd. Modlimy się ostentacyjnie, w karakułowym płaszczu i brokatem na nosie.
Herbata i herbatniki, jedno jabłko, które i tak wróci cało z wycieczki (mam je w torebce - tzw. druga szansa).
Słońce zniewalające, ale wietrzycho arktyczne.
Przystanek Ostrężna. Gdy któregoś dnia przybiegł do mnie rolnik z nowiną - śmiać mi się chciało. Pani! Drogi ni mo! Zawalona! Po czym rzeczywiście okazało się, że ni mo, bo głęboki poniekąd jar, których u nas nie brakuje, postanowił schrupać kawałek góry i bez ceregieli to zrobił. Drogi rzeczywiście ni mo.

Śmigamy dalej. Nagrana przez Z. płyta kręci się w kółko bo nie wzięliśmy innych i "Proud Mary" zostaje na trwałe wryta w nasze zwoje, by pojawiać się później w najmniej spodziewanych momentach. W ustach M. brzmi jak pieśń zwycięstwa nad hip - hopem więc uśmiecham się pod wąsem:)
Proszę państwa. Kamieniec Ząbkowicki ze swoim okazałym zamkiem to lipa. A drzewa, które wyskoczyły na naszej drodze, to fantastyczne, przezielone cuda natury. Oto w roli głównej choina kanadyjska oraz sosna wejmutka.




No ja wiedziałem, ze ta wycieczka nie będzie fajna.
No tak, bawię się tylko ja. Wrócę tu z rowerem i zbadam te wszystkie parkowe niespodzianki. Kolumnady rozebrane, wzgórza kolistym murem obwiedzione...To już będzie wycieczka dla dorosłych, co szumieć lubią na zielono. Tymczasem czeka nas kopalnia, w której arsen uśmiercał żonom mężów a tak przy okazji złocił kieszenie właścicieli. Ogrom pracy ludzkich rąk, niewyobrażalna siatka podziemnych tuneli robi wrażenie. Przewodnik - przeciwnie. Koleś ze strachem w kroku, z trzema kolczykami w brwi i nosem rodem z "przyjaciela wesołego diabła" podszedł do grupy nie wyjmując rąk z kieszeni. U-A, jakie fo-pa! Nienaganne wychowanie które otrzymałam w domu rodzinnym (sic!)przeszkadza w życiu jak cholera.
Dziesięć plasterków "Zajebistej" poproszę;)
Nie potrafię go słuchać, zresztą nie ma za bardzo nic ciekawego do powiedzenia a nawet gdyby miał...to i tak by nie miał. Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. M. niezrażony biega po korytarzach, depcze lodowe stalagmity i jest zadowolony. Dopiero matka warzy mu obraz żeby chłopak też był tak wykrzywiony kulturalnie jak ja. O!

Po kopalni idziemy na obiadek i knujemy wyprawę w góry. Trochę późno... Z mapy wynika, że do przejścia mamy 5 km i będziemy za dwie godzinki na dole, tymczasem po półtorej jesteśmy na górze, zielonego szlaku niema - jest żółty i wskazuje, że przed nami 7,5 km. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, biegniemy sobie szlakiem rowerowym, którego najpierw nie ma, potem jest, przy okazji kółeczkiem zahaczamy o te wszystkie sztolnie, których nie mieliśmy w planie. Do samochodu docieramy o siódmej...
Dobry czas. Przez to poranne przeobrażenie z bezwładnego worka w myślącą istotę następuje jakoś spokojniej i mimo zaspania jestem na miejscu o czasie z siłą na całe pięć dni. A na następny weekend, kując żelazo póki gorące, wymieniam przerzutkę poległą zeszłego roku w krzakach....

2 komentarze:

  1. Przebija coś skorupę?
    pierwiosnek, pokrzywa, grzybek?
    Najszybciej psi sromotnik
    Jem Jem

    OdpowiedzUsuń
  2. przebija, przebija i palma nawet :)

    OdpowiedzUsuń