biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 14 marca 2011

Nie za bardzo


...obnażać mi się chce, przycupnęłam sobie w kącie i gryzę pazury. Zimne nóżki w galarecie podrygują różowiutko, pies tylko nosem trąca i bezlitośnie pociesza.
Drętwota ze strachu i woda tuż tuż pod powiekami.
Ale nie, nie nie, skórę trzeba mieć z tektury, najlepiej z kolorowym nadrukiem, by obwieszczała całemu światu i mnie samej, że wcale nie jest źle.
Pamiętam, jak siedząc w aucie gapiłam się przez okno na plakat z mięsem, na nogę świni bez skóry; za tą nogą uśmiechnięta pani mówiła do mnie: Zawsze pewna jakość. No i siedziałam i śmiałam do siebie, aż facet z auta obok zsunął okulary, myśląc zapewne, czy potrzebna mi może jakaś pomoc. Zawsze pewna jakość. Jakaś. Pewna pani. Pewien pan. Pewna jakość.
Moja tekturowa skóra też jest pewnej jakości. Póki co, byle jak, jakoś trzyma mnie w ryzach.Jakoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz