biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Praga nawda

Wyzwana na pojedynek przez zataczający coraz szersze kręgi pociąg do wynurzeń, zaswędziały mnie łapki do tego stopnia, że wywaliłam na kartki poczciwego zeszytu nie 10, lecz 24 punkty, które po starannej selekcji przedstawiam.
Dla niewtajemniczonych rzeknę słówko, że całą masę - lawinę słów - przytargała skądś Akemi, potem ruda maupa Doro (http://doro-maketeanotlove.blogspot.com/2011/01/wyflaczenia-osobiste.html), dyrdaczkiem poszli następni.
Oczywiście wierzę, że przerwanie łańcuszka może spowodować nieustającą migrenę i skrzywienie zgryzu, toteż jedziemy:)

1. Kocham architekturę małych dolnośląskich miasteczek. Sama nie miałam szczęścia w dzieciństwie i chodziłam do szkoły w Strzelinie, który straszył komunistycznymi tworami. Zniekształcony, obolały, blady...zbladł jeszcze bardziej przy pierwszych wagarach, gdy pociągiem zwialiśmy do Ziębic. bramy, zaułki, rzeźby bez nosów i powietrze trzeszczące historią.



2. Uwielbiam gadki menelskie, opowieści z ciemnej bramy. Że po nalewce lipowej nie gryzą kleszcze gdy się leży w trawie, lub że ktoś komuś nastukał, bo drugi gwizdał nie w tą stronę. Kiedyś zaobserwowałam w Ząbkowicach scenkę:
Stało ich trzech, w Rynku, ja nieopodal przy wystawie z butami. Jeden - Figo - fago, kawa marago, drugi - bez wyrazu, trzeci - typ frajera.
Frajer: - Trudno teraz znaleźć dziewczynę.
Figo - fago: - Ee tam, trudno.

3. Uwielbiam podglądać ludzi - w pociągach, na dworcach, korytarzach. Prowadzi to często do ściągnięcia oczami i...nadmiernych zwierzeń. Służę im do wylania słowotoku, potem - jakby nigdy nic - odchodzą, by się już więcej ze mną nie spotkać. Najczęściej przyciągam świrów.

4. Wyobrażam sobie swoje pogrzeby. Z zaciekawieniem patrzę, kto przyszedł i jaki bukiet przyniósł. Czasem czuję dziką satysfakcję, gdy ktoś trzyma ręce przy twarzy i szlocha, że odeszłam. Cóż za nieodżałowana strata!

5. Wzruszam się przy jeździe figurowej na lodzie. Ostatnio beczałam przy Bolero Ravela jak jaka ckliwa sierota.

6.Wieczorem po uśpieniu pacholęcia lubię usiąść z nogami na stole i palić.

7. Jestem lumpeksową królową. Wyszukiwanie fantów wartych (kiedyś) grube setki przyśpiesza bicie mego serca, powoduje ekscytację, ekshibicjonizm, eee. No. Wczoraj wykopałam księgozbiór dla syna, z samochodami, na dodatek po angielsku, co się dziecku niewątpliwie przyda w dorosłym życiu, oraz książkę "How to be the best" zawierającą przepisy przydatne na każdą okazję (How to fight off the crocodille)
Tutaj macie całą chyba książkę, myślę, że i Wam się przyda:

http://books.google.pl/books?id=z2LWXJpONo4C&pg=PA13&lpg=PA13&dq=How+to+fight+off+the+crocodile&source=bl&ots=ZxTp9MkPIe&sig=yqZ74ROjWDDGHdrf7qCwHIRWyo8&hl=pl&ei=STg1TZanFJCTjAfQhfTnCg&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=2&ved=0CCcQ6AEwAQ#v=onepage&q=How%20to%20fight%20off%20the%20crocodile&f=false

8. Kocham kolor zmierzchu latem, pomiędzy zielenią, granatem i żółcią. Gdy go widzę - sięgam ze szczęściem wgłąb świata. Ukochana pora by usiąść przed chałupą i słuchać świerszczy, lub patrzeć na świetliki.

9.Nie mogę słuchać jak ktoś głośno je. Gulgoczące przełykanie, o mlaskaniu nie wspominając budzi we mnie wstręt, gdyż ja, proszę Państwa, wszystko SŁYSZĘ. Co wcale nie oznacza, że jak nikogo nie ma nie mogę głośno beknąć.

10. Męczy mnie nieprzekazywalność międzyludzka i nie wierzę w połówki pomarańczy.

I to już dziesięć, inne obsesje wyjdą w praniu, tymczasem wrzucę jeszcze niewyraźną wczorajszą ziębicką fotkę:



Fajnie się czytało? Wlazło się w mój świat okraszony schizofrenią, to teraz niestety, trzeba się wziąć do roboty. Proszę Jemiołuchę, Ankę Stękiewicz, Agawę i oczywiście Kurę, który miał być na pierwszym miejscu, ale nie wypada faceta tak rozpieszczać, o kontynuację:) A całą grupę cichych wielbicieli pozdrawiam z szerokim uśmiechem :)

8 komentarzy:

  1. Dziękuję, pięknie się czytało! Własne pogrzeby są cudowne, też lubię. Udaję czasem, że leżę w trumnie i się nie ruszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisałam, pisałam... - wcięło! A drugie podejście już nie takie...Że worek soli wspólnie zjedzony, że szkoda, że nie rozwinęłaś wszystkich przemyśleń, bo świetnie się czyta, że urokliwe fotki ziębickie, aż chce się zajrzeć w ciemną lukę, czy nie czai się tam pan Denke...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jemiołucha

    Mlaskanie, siorbanie wnętze kaleczy. Ba nawet jak szczęka ma nienaoliwony zawias i trzeszczy i chrobocze to znieść nie mogę. Nie ma nic bardziej denerwującego jak łyżka Szefostwa, która przesadnie długo skrobie w pustym kubku po jogurcie w poszukiwaniu już niczego. A ta łyżka jeździ, dudni, szpera w nieskończoność. Przestań już! Jak bonie dydy, kiedyś ten kubek wyrwę i podepczę.
    Pogrzebałam się nie raz z orkiestrą przy wtórze szlochów, tych co źle mi życzyli. Dopiszę tu na marginesku, że lubię uczestniczyć w ostatnich pożegnaniach i gdy tylko wieko trumny jest szansa uchylić to idę. Widok wystygłego ciała, które niedawno wiło się w ukropie, pozbawione już nerwic, złości, napełnia mnie spokojem.
    Jazda figurowa! Kochałam się na zabój w jednym Kanadyjczyku co mistrzostwo świata zdobył i tulupy potrójne kręcił. Potem ja, przyciężki motyl, porżnęłam dywan tempom łyżwą, wyobrażając sobie, żem jego partnerkom.
    Długi paznokieć na najmniejszym męskim palcu u ręki– łech! Do czego on ci? Do dokręcania śrubki? W ogóle nie lubię długich pazurów czy to w męskim, czy to w damskim wydaniu. Obciąć proszę!
    W połówki jabłka czy tam pomarańczy nie wierzę, ani kosmiczną energię kochanków czerpaną z księżycowego pyły. Bujda, fuszera! Choć najbardziej lubię filmy z happy endem i jako nastka po cichaczu czytałam harlekiny. Marzyło mi się uprowadzenie mnie w celach miłosnych. Nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze dopiszę
    Podobała mi się dumka na dwa serca.

    OdpowiedzUsuń
  5. O. I bardzo ladnie kolezanka podniosla rekawice. JESZCZE!

    OdpowiedzUsuń
  6. c.d.n
    Śmieje się że ha ha na widok upadków. Nie mogę rechotu opanować, gdy powaga winna lico krasić, bo wywrotka był psia mać, niefortunna. Wtedy właśnie przepona chce rytmicznie popracować. Pamiętam dramatyczne chwilę, gdy dziadzio w kościele orła wywinął. Biedak się poturbował, łysinkę poobcierał, a ja próbując go do pionu postawiać sama równowagi nie mogłam uchwycić. Chichot mnie dopadł i zamiast seniorowi pomagać i o samopoczucie pytać, to giął mnie skubany ku podłożu. Tak jest zawsze, gdy widzę kończyny w nieładzie. Lepiej się przy mnie nie wywracać Najwięcej wstydu zajadam ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa, to ja tak nie mam. Glupawe programy o dzwonach powoduja we mnie bol brzucha. Stekam Alaaaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, zazdroszczę ci szczerze. Skupiam sie na moim wnętrzu tak dalece, niestety fizycznym, ze na reszte nie mam siły. Mam nadzieje, ze karta sie odwroci, bo az sama źle się z tym własnym milczeniem czuję. Ściskam Cie

    OdpowiedzUsuń