biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

ojeeej





Idę sobie wzdłuż ściany, szuram koniuszkiem palca po murze. Z każdej bramy i bocznej uliczki oczekuję echa, ale go nie słychać. Jestem w zupełnie innym miejscu, niż wydawało mi się, że będę. Nie wiem, czy to magia unijnych pieniędzy sprawiła, czy fakt, ze dwa razy się nie wchodzi do tej samej wody, czy że odgrzewany jest dobry tylko bigos. Ani mi tu bigos nie pachnie, ani pieróg Maryny, ani placki 3 wacki. Jestem przyjezdno - przejezdna. Nie oczekuję cudów i patrzę spokojnie, dochodzę do wniosku, że odnowione zabytki...mnie nie kręcą.



Cha, cha! Odgadłam nareszcie! Puder na nosie sędziwej staruszki, przyciemnione kredką miejsce po brwiach, pomarszczona szminka! Oto, czym stała się dla mnie Jelenia! A gdzie te festiwale teatrów ulicznych, z zatykającymi dech w piersiach szczudłami, te maski wielkookie, ta Papryka w halce i ogromnymi skrzydłami niosąca pogiętą trąbę? Gdzie czar jazdy na leżąco na pace starego mercedesa i te wszystkie zdumione latarnie spoglądające na nas z góry...Na dwadzieścia osób, ułożonych równiutko ramię przy ramieniu, łamiących przepis, że na pace, to nie wolno.



Zaczynam się zachowywać jak babka z dziadkiem, przed wojną było lepiiiiij! Pomarszczone i stare było bardziej autentyczne, niż to wymuskane i naprawione. Niepomalowany zardzewiały zawias, wybita szyba, zasikana brama. Murek w dzikim parku, przewrócony nagrobek. Pewnie, że za mało czasu miałam, żeby spotkać ducha. Duch Niemca siedział gdzieś na ławce i chrupał jabłko. Może się zdrzaźnił, że mnie tak długo nie było. Czekaj, znajdę Cię i przepytam ze Szczebrzeszyna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz