biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

środa, 29 lutego 2012

czarna maggi


Żeński gong fen miał mi coś do powiedzenia na warsztatach jogi. I powiedział, nie tylko mi zresztą. Silny niepokój, który w nocy z piątku na sobotę przypłynął wraz z groźną czarną woda i poszukiwaniem zmarłych osób, zwielokrotniły infradźwięki, które według jednych - leczą, według drugich - potrafią zatrzymać akcję serca.
Od tamtej pory czekam na najgorsze i nie wiem - może to ten stan, który się we mnie utrzymuje, a może po prostu zbiesiłam się nieco.
A mówił ksiądz dobrodziej, że z tą jogą, to trzeba uważać, coby nie wpaść w złe moce; a ten buddyzm cały to religia okultystyczna i obłaskawianie demonów.
Mądry Polak po szkodzie co cudze chwali, lepiej się zabiorę za grządki i matka ziemia ześle ukojenie. Wiosna nadciąga, będę robić powitanie słońca w gumowych rękawicach.

11 komentarzy:

  1. Tak to jest z tą wiosną, pani.
    Wiele musi umrzeć, żeby dać nowe życie. W środku człowieków też.
    Już niedługo rezurekcyja - wszystko się przygotowuje, rogate dusze się niepokoją :)
    Pięknie to wymyśliłaś, poczułaś, że na wyjście z czarnej wody, najlepsza będzie czarna, pachnąca ziemia. Kogut podobno też niezły.
    Serdecznie pozdrawiam!
    weryfikacja jak wiosenne zaklęcie - irsiso windan!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z M. :)
    Moja pasja, czyli obserwacja pogody mówi mi, że przejście zimy w wiosnę to w tym roku zmaganie.

    Jedna moja koleżanka też tak miała - czyli może jak z każdym lekiem "niewłaściwie użyty..." i "skonsultuj..." ;)

    A co do katolicyzmu... Wiele osób z tych kręgów kocham szczerze i szanuję tradycję jako moją, natomiast z innej mańki, spotkałam się z opinią, że to w gruncie rzeczy wyznawcy szatana, bo wszędzie tego diabła widzą... ;)
    Może nie aż tak, ale co oni się nasieją niepokoju, to sami widzimy co z tego potem wyrasta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe rzeczy mówili Misie Jogi, że gong to o mały włos a myje naczynia po sobie, w sensie, że to istota rozumna i gada sama co chce. Dziwne było to, że kilka osób o tym niepokoju mówiło.

      Usuń
    2. O to jakby mył, to bym adoptowała :D

      Na mnie muzyka działa bardzo silnie, na zasadzie też odbierania jej ciałem, więc do takich wynalazków podchodzę jak pies do jeża, czyli ostrożnie ;)

      Czyli widzisz, wyszło coś ciekawego, może Twoje, a może adoptowane, jak te koty co się do Ciebie garną czując miętkie serce ;) Prezent jak piszesz kłopotliwy. Nie lękajmy się, jednakowoż ;) Uściski.

      Usuń
  3. A jak tak mam ostatnio bez jogi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to przesilenie tylko. Ściskam mocno:)

      Usuń
    2. Rehabilitant rzekł: idź na jogu.
      Poszłam. Wróciłam. A on - ooo, wróciła bez duszy, ale w jakim dobrym zdrowiu ;DDDD

      Irsiso windan!
      Pozdrowienia od Sri Sri Raviego Shankara ;D

      Usuń
  4. Myślę, że gong pokazał Twoje własne strachy, które się nie ziszczą, ale Ciebie trują zastępczo.
    Jest to diagnoza na odległość, albowiem ja się na tym nie znam, choć bardzo wierzę, że nic złego się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Freud by to wytlumaczyl twoimi kosmatymi myslami w stosunku do misia Yogi z dziecinstwa, K.

    OdpowiedzUsuń
  6. mi starzy dawali grządki na działce robić. na skos w gumiakach jak traktor

    OdpowiedzUsuń