Z supermarketu. Zawinięte w zielony papierek, zaraz świeżo po podróży. Uznałam to za naturalną kontynuację, z pełnym przekonaniem o losie.
Zima łaskawa, jeszcze nie szarpie za szyję, nie dźga w łydki pazurem. To że jej nie ma nie sprawia mi przykrości, wręcz przeciwnie, nie dowierzam w te chwilowe wiosny tylko, wiedząc że i tak.
Łoooj, Panie, tak tak.
Przyjdzie przyjdzie, z wieczną nocą.
Brak światła, który nas dopadł, spowodował eskalację nerwa, wzajemnej burkliwości i czynów haniebnych. Słońce leczy i aż chce się transirować, wdech.
sobota, 14 grudnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oooj tak. Też chcę figę. Byle nie z makiem. Tylko w supermarketach nie bywam... pokazuj czasem, jak rośnie.
OdpowiedzUsuńFiga się fajnie rozmnaża przez sadzonki w wodzie. A o sadzonki tez łatwo bo rośnie mocno i warto ciąć. Kiedyś mi opanowała parapety z jednej małej gałązki podarowanej, a potem cos je stopniowo wykończyło. Za mało swiatła w moim mieszkaniu miało tu pewnie decydujący wpływ.
OdpowiedzUsuńGranatu nie udało mi sie rozmnożyć.
A ja sobie wyobrażam, że można pielęgnować i rozmnażać światło. Nie wiem jak, ale jakoś.
OdpowiedzUsuńNasionko światła chętnie przyjmę:-)
OdpowiedzUsuńPach, wysłane :) Tylko nie mam pewności, czy to roślina, czy zwierz.
OdpowiedzUsuń