biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

tara ra ra



Niby doba kryzysku, Tusku z Lisem pitu pitu, ja nakładam swoje szelesty i hulam po wietrze, wdycham powietrze, szuszam. Szuszuszu - będziesz monstrum - słyszę na odchodnym. Może i będę. Makgajwerem nawet, wszystko jedno.
Dystanse robią się coraz dłuższe i o tyle fajniejsze, że znikła zasapka leniuchowa i naprawdę można pocisnąć, wypłaszając sarny ze środka lasu i męcząc sukę na tyle, na ile się da.
Po cholerę jaką mi czwarty kot? I to tak bezczelny z tym swoim włażeniem jak nanocząsteczka przez leciutko uchylone okno - swoją drogą to śmieszne nawet, gdy taki tonący szczur łapie się ostatniej lodówki nadziei. Nie jest zimno jeszcze, koty się łapie i się wyrzuca. Niedługo przedramienia nie starczy na te tłuste odwłoki i powywalane brzuchy.
Podrzucił mi go ktoś - jak nic. Ale czemu nie poszedł gdzie indziej? Pan T. też ma koty przecież, a ten centralnie do mnie i już. Ma oczy jak szmaragdy. I jest dość przystojnym dachowcem. Do tego - wykastrowany, więc potencjalnemu nabywcy nie zasmrodzi chałupy.
Dodam butelkę malinówki na robaku - byleby go kto wziął.
I jaki tu kryzysk - się pytam. Rok w koty obfity bardzo.

9 komentarzy:

  1. Pani Doro! To nie hichy-śmichy! Trza działać, bo mi córkę zjedzą.
    Kochane czytelniczki tego bloga - o la Boga!
    Jakaż to piękna cnota -
    pomóc. Weźcie tego kota!

    Ze Świątecznymi życzeniami zdrowia, pomyślności...

    OdpowiedzUsuń
  2. Urodzajnie tego roku u ciebie w koty, cóż malinówkę mogłabym przyjąć, bo wyśmienita ci wyszła, ale niestety bez kota :(

    P.S. Wkład naszykowany, bo poszewka jest już (chyba, że mam szukać czegoś na wkład)?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano urodzajnie Yo.
    Słuchaj, ja Ciągle myślę o tym, że Ci się chciało, ale latam, gadam i czasu na wieści nie znajduję jakoś. Chcę kupić nową, ale muszę w tym celu odwiedzić jakiś sklep. Mam nadzieję, że zdążę. Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. w sensie ze kot bedzie na zagryche?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry kot to pieczony kot, jak mawiał Alf. Że ja nie wpadłam na to wcześniej! Poharatek, kici-kici, choooodź do mamusi ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeście cudowni (-e), to wiecie?
    Dostarczacie mi tyyyle wrażeń...I tych estetycznych, artystycznych, i tych apetycznych...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, rzeczywiście, człowiek się martwi, że karpie, że pstrągi, a tu jak nic kota w galaretę trzeba zanurzyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. A młody ten kot??? Bo stary to się raczej nie nada.

    P.S. Dobra dusza z ciebie to i odłozyłam inne szycie, które nie wiadomo czy by i tak wyszło, a że mi mało było to jeszcze jedną mam dla mojego Adka :)

    OdpowiedzUsuń