biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

czwartek, 29 grudnia 2011

Powrót czarownicy


Gdyby się tak zastanowić, to odeszłam. Od swoich czarów. Życie zaczęło przygniatać powszedniością i chociaż dotyka mnie czasem, tak jak ostatnio, zew Ślęży, patrzącej na mnie zza płota, magiczne sztuczki są spowite warstwą pajęczyny.
Motyla noga i ogon jaszczurki skruszały w pojemniku na lekarstwa. Jedyne, co trwałe i niezmienne, to dźwięk komórki, nadającej o tym, że kolejna drzemka może grozić olaniem silnego postanowienia poprawy.
Zwyczajność, razem z szarą chmurą, zawisła nad Manowcami, na podłodze, dywnanie z sierści, wydeptałam powtarzalny szlak od herbaty do papierosa. Jeśli gdzieś wędruję, to od kartki do kartki, jeśli gdzieś jest życie to na papierze.
Tysiące nienamalowanych obrazów, niezrobionych zdjęć, nieuszytych patchworków, nieoskrobanych cegieł i niewyczyszczonego, nienawoskowanego drewna.
Niezastąpiona między niewiastami zaczęła się pojawiać na jednym z portali społecznościowych. Minął rok od straty dziecka. I śladu po tsunami nawet nie zostało oprócz rysy w jej sercu, której wcale a wcale nie widać.
Żyjemy obok siebie i nikt nie wie, co kotek ma w środku.
Przybyło mi tłuszczu po świętach i złoszczę się. Katować się znowu mam ochotę, kąsać i ciąć. Mogłabym nawet w przypływie autodestrukcji to i owo odessać. Od dawna widzę to oczami wyobraźni, jak wyciągam przez mały otwór wstążeczkę, ciągnę i ciągnę, aż uzbiera się cały motek mojej nienawiści do fałdy. Zostaję potem goła i chuda jak nasza szkapa. Wciągam ciepły szelest i biegnę, ale pokonuje mnie zadyszka. Stoję na górce pełnej bukowych liści, ciągle jest zbyt ciemno, żeby lecieć dalej. To nawet nie o to chodzi, żeby być supernovą, miałam momenty kociego zadowolenia z pustki w żołądku, które sprawiało mi przyjemność. Teraz zmula mnie ilość makowych ziaren w jelitach i kapiący cukier. Niemiłosierne obżarstwo wybiło mnie z rytmu. Koniec.



Skupmy się teraz, zaciśnijmy dłonie w znak. Wiatr się wzmaga i (aha, zapomniałam dodać, że znowu jestem łysa) ociera o gołą głowę. Przynosi myśli. I wywiewa myśli. Jest to wiatr przemian, który porwie nasze miotły.
Do zobaczenia za rok.

10 komentarzy:

  1. Wpadłam w tę opowieść jak stuletni gimbus w zaspę.

    I wcale mnie się nie chce grzebać z powrotem do roboty... I dobrze, bo 200% normy już dziś wyrobione, można próbnie poszeleścić czarną spódnicą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm, taką sylwestrową, czy kiecą wiedźmy? Ooooch, kieca wiedźmy to musi mieć kapitalne kieszenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to tylko tęsknota za lato-roślą! Tydzień bez synka i już budzą się czarownice na Ślęży! I w duszy też.
    Przywiozę Ci go dziś na godzinkę, to przegoni zmory.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej porze chyba większość z nas czuje się jak czarownice... Moje coraz dłuższe siedzenie w nocy nadało mi robocze przezwisko (przy-domek?) Madame Varcolac... i czasem nawet wyć się chce :) A lato-rośle przy boku też głowy mają pełne szatańskich pomysłów, więc nie wiem, czy to pomoże Paulince :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :D

    Wyrzucić parę obciążających otoczaków i LECI SIĘ ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matka Twa chrzestna30 grudnia 2011 14:22

    Uuuua!!! Cóż to ach cóż lęgnie Ci się na KONIEC roku...Więcej OPTYMIZMU !! Świat jest PIĘKNY,czasem tylko Ludzie...durnowaci,jakby zapomnieli, że są TUTAJ jakby " na chwilę "i chcą za wszelką cenę żyć tak jakby POZA- nic NIE istniało... Pozdrawiam i SZCZĘŚLIWEGO , RADOSNEGO,BOGATEGO we wszelkie DOBRO Nowego 2012 Roku z serca i Tobie i Wam Wszystkim życzę !

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiej wietrze oczyszczający, wiej! Niech Ci się nowe ścieżki pokażą, pod stopy zwyczajnie chodzące. Torów powietrznych, do latania, z atrakcyjnymi turbulencjami. Miotły mocnej i nie do końca posłusznej. I żeby powroty na ziemię nie były łeee, bo wcale nie muszą.
    Poszłabym na bukową górkę ...
    Szczęścia na wymiar i szczęścia kompletnie zaskakującego!
    Poraziło mnie zdjęcie, nie mogę sobie z nim poradzić. Bardzo mocno mi się łączy ze słowami "nikt nie wie co kotek ma w środku"
    ps. a znak jaki?

    OdpowiedzUsuń
  8. M., ja również męczę się patrząc na to zdjęcie, choć niedawno widziałam podobny obrazek na żywo...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Wam za obecność, dobre słowo, garść otoczaków i życzenia noworoczne:)
    Jak to jaki znak? Tajny kod do immobilajzera na miotle:)
    Zdjęcie dlatego tu jest, że jest takie...no przerażające w sumie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrego, mądrego, cennego Nowego Roku, w którym musi byc dobrze!!

    OdpowiedzUsuń