biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

środa, 7 września 2011

Wiedźma PLE PLE



Szukamy ostatnich książek do piątej klasy. Mamy już prawie wszystko - brakuje jednego - zeszytu ćwiczeń do plastyki. Szlag mnie trafia, bo przed wojną było zgoła inaczej. Niosło się farby zamknięte w małych słoiczkach, pędzle i jeden większy słoik na wodę, po czym następowała radosna, niczym nieskrępowana twórczość. Od czasu do czasu panią brało na zmiany i kazała przynieść pastę do zębów, tusz, lub świeczkę. I było dobrze.
Zeszyt ćwiczeń do plastyki jest bardzo podobny do zwykłego bloku, z tym, że nazywa się "zeszyt ćwiczeń do plastyki" i w związku ze zmianą nazwy kosztuje ok. 20 PLN. Poza tym, no tak, są w nim ZADANIA.
My płacimy w księgarniach, księgarnie płacą wydawnictwom, wydawnictwa płacą dyrektorom i ministrowi i fajnie się to wszystko kręci. Cieszę się, że pośrednio mam wpływ na zarobki samego ministra.

Mój czas wolny znowu wiruje wokół lekcji; od szybkiej zupy zaczyna się jednostajne mantrowanie: Ile już zrobiłeeeeeś? Nad czym teraz siedziiiisz? Dużo ci jeszcze zostałoooooo??? Zazdroszczę mojej sprytnej mamie, że miała takie zorganizowane i szybkodziałające dzieci. Zadanie dwudziestepiąte strona szesnaście i lecimy do zeszytu ze słupkiem, jakąś gramatyką, mapką wklejoną. A tu? Jedne ćwiczenia, opowiadanie z polaka z dnia na dzień i to takie, że trzeba je przecież wcześniej wymysliiiiiić, a nie każde rozwiązanie pasuje. Bo my, proszę państwa, jesteśmy ludzie myślące. I o przyjaźni napisać byle co się nie da. A już o próbie, na jaką ta przyjaźń jest skazana i o pokonywaniu trudności - to już musi być spacer do lasu.

Idziemy. Z początkowego zamknięcia mózgu na bodźce staram sie wyłonić dwie postaci. W końcu dziecię wybiera - lekarz i ...malarz. No pięknie! Cóż za przeciwności życiowe mogą ich spotkać! Cóż za dyskusje poglądowe mogą ich wystawić na jakże ciężką próbę! Wędrujemy po ściernisku i wyłania się opowieść, która zadowala me dziecię do tego stopnia, że idzie i pisze, skubane, prawie bez dalszego ciągnięcia za zwoje.

Mogę w tym czasie chociaż na chwilę uciec...Wdrapuję się nad milownię i przeglądam skarby, szukając bógwico ponieważ. Znajduję...trzy wory butów. Od piętnastocentymetrowych, po ogromne buciory umarłych kochanków. Zdziwiona spoglądam na czas przeszły a zasuszona wilgoć kręci mnie w nosie. Mam rozrzut, muszę przyznać. Cały strych tonie w butach, przypominając powoli smętne sale w Auschwitz, teraz milownia, a jakbym tak dobrze poszukała, to i w graciarni i koziarni i garderobie kilka par bym uzbierała. Czy to naprawdę choroba psychiczna? Łiiiii tam, po prostu zainteresowanie przemijającą modą!
Nie mam serca ich wyrzucić, nawet wtedy, gdy są za małe, zepsute, nadgniłe, zeschnięte, spękane i rozklejone. Moje są.

Grzebię w innych inszościach i już z domu dobiega głośne nawoływanie. Ok, wracamy do polaka. Próba, na jaką narażona była nasza przyjaźń jest jak punk - rock wg. Słonia - to nie buła z masłem. Po lekcjach, w opustoszałej szkole, nasz przyszły adept medycyny robi niedozwolone eksperymenty. W tym samym czasie nasz przyszły słynny krakowski malarz z Wieliczki (!) maluje swój pierwszy NAPRAWDĘ DOBRY obraz. Nagle słyszy wybuch i widzi jak przez okno pracowni wylatują kłęby czarnego dymu.
Cięcie.
Nie wytrzymuję i zaczynam rechotać, a moje dziecko rzuca się zrozpaczone na fotel.
I jak mu wytłumaczyć swoje zamiłowanie do rzeczy absurdalnych? Hę?

8 komentarzy:

  1. Ech ... matko ty! Co mu w szkole zwoje przytną wedle wzoru, to Ty mu szybciutko namieszasz, rozsiejesz, poprzesadzasz i znowu trzeba będzie go uratować przed myśleniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. tzn że jak? mam się nie wtrANcać?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. :) wtrancać wtrancać, żeby mu skorupka dobrze nasionkła i na starość tranciła jak trza!

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, to już nie wstarcza blok i kredki/ farby (niepotrzebne skreślić)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie! Do plastyki jest książka i ćwiczenia i oprócz tego bloki rozmaite, kredki takie śmakie i pisakie, farby tyż. Masakra.
    Ale to nic. Do matmy jest książka i 2x ćwiczenia, na pierwszy i drugi semestr, oprócz tego tradycyjny zeszyt. I tak z każdego przedmiotu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Mój czas wolny znowu wiruje wokół lekcji; od szybkiej zupy zaczyna się jednostajne mantrowanie: Ile już zrobiłeeeeeś? Nad czym teraz siedziiiisz? Dużo ci jeszcze zostałoooooo???" Nie mogłaś tego napisać. Nie. Chyba muszę poszukać pluskwy w moim domu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, ja używam tylko czarów:)Pluskwy to przeżytek.

    OdpowiedzUsuń
  8. No to na " pociechę " : MAM T O SS AA MM OOO ...tylko x 4 :))) TO to dopiero ffffut ffuttt i fristajlo :)
    Bardzo mi się kce i kce do Cię przyjechać , ale we ...wrześniu z powyższych powodów , ani NIE ma mowy :((
    Mam nadzieję WYRWAĆ sie w październiku !!!
    Buziaki jak niewiemco MOCNE dla Ciebie , Michała , Mamci i Przema - pa pa .

    OdpowiedzUsuń