biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

niedziela, 19 czerwca 2011

Trocha kurtury

Zwrócono mi uwagę, że o Wacławach i sielskich, rozrośniętych Marynach nie wypada damie opowiadać. Takoż i stan umysłu zmieniwszy podczas sobotnio - niedzielnego wywczasu, śpieszę by przekazać Wam najnowszą relację z wyjazdu do Stolicy.
Oporządziwszy się i po przekazaniu instrukcyj stajennemu pognałam do Mateczki, by zażyć z nią rozkoszy teatralnych. I już był w ogródku, już witał się z gałązką (tfu! o pardon), bilety w rękach, szemrzący tłum w foyer, a tu nagle wieść pocztą pantoflową nadejszła (psiakrew, ups!)że spektakl odwołany z powodu stłuczenia aktora, czy też jego pojazdu.
Stałyśmy więc na balkonie, jako te Julie i podziwiałyśmy od tyłu policjantów na trąbach grzmiących, bo w pobliskim parku odbywał się był jakowyś koncert. Mama z rozanielonym wyrazem twarzy na dźwięki muzyki się zwróciwszy uszami, ja z przekorą patrząca, na te plecy, na trąby i na pałeczkę dyrygenta...Wżdy damie nie wypada. Azaliż.
Wypuszczając zakute w szpilki stopy, poprzez bruk wrocławskiego starego miasta zeszłam do podziemi z Matką swą, by zapytać, czy oby na pewno i czy w przedsprzedaży zapowiadanej dostanę bilety na Perkałabę. Zakupiwszy, trzymając się w miarę prosto i zachowując resztki czucia w stopach - dotarłyśmy do auta.

Całą niedzielę przejeździłam tam i owam, to na kładzie (do środka lasu), to z powrotem autem, by ponownie na rowerze, po Michała co na kładzie z kolegą, a ja w tych tumanach kurzu za nimi, z suką, co jęzor wywaliła jak krawat i pokładała się w polu rzepaku (a masz, głupia).
Potem najszybsze i najsmaczniejsze ciastka owsiane ulepiłam i upiekłam, wskoczyłam w wannę i przeistoczyłam się znowu miejsko, brud zza paznokci dłutem wygrzebując.

Przyczajony tygrys, ukryty smok, serce głęboko sobie dudni rytmem tego, co mnie wieczorem spotka, rytmem lata i wolności, głębokim basem radochy.

- Zabierzesz mnie z sobąąą?
Jakżeby nie, miałam właśnie do Ciebie dzwonić! Mama przedziwna, wypachniona i kobieca, z błyskiem w oku i już wiadomo, że damy czadu (o pardon, wieczór kurturarny nas spotka)
- Zakochałam się w oczadziałym Ukraińcu! Ech! - ale o tym później, o pierogach północnych wcale że nie.



W klubie osób mało, ale jak spod ziemi znajomi, których chybabym się nie spodziewała. Na dodatek przybysze z Iwano - Frankowska - (psiakrew! pardon! gdyby nie ta dziwaczna historyja - moglibyśmy się bawić na tych samych podwórkach! Bukacziwci? Tak, my znamy:) - nocowali u nich, czyli znowu, znowu, znowu - sieć pajęczynowa, o której zbyt często mówię, że jak ja Ciebie, to ty ją, itede.

Ludzi za mało, bo pognali pędem na jakieś Wyspy Słodowe, na Tiersena. Czekamy, może jeszcze ktoś, może jeszcze jeden bilet kupi. Muzycy wyglądają na scenę, czyżby koncierta nie budiet?

Trudno, raz-dwa-tri-czietyrie-piat, naczinajem punka grat'
I poooo-szli!

Przede mną koleś w kraciastej koszulinie wymachuje wszystkimi członkami, którymi go Bóg obdarzył, panny włosami machają, tłuściutkie boczki drgają im w podskokach. Wokalista na scenie, magik, szalony koń, cymbalista, co z zamkniętymi oczami krzyczy do mikrofonu, chudziutki, postronkowaty perkusista, któremu łańcuszek tłucze się po klatce, wprawiając Jezusa na krzyżu w niemały kontredansik. Hospody pomyłuj!

Odwracam się i widzę pod kolumną moją mamę, z oczami rozjarzonymi jak japońska elektrownia, przytupującą i płaczącą ze śmiechu z rąk i nóg swobodnej kratki.

Pewnie, że nie było tylko śmiesznie, obłęd w oczach, jak to ujęła moja Mama, czy też promil niejeden, był tylko dodatkiem do PRZEKAZU. I przytępiony słuch dzisiejszego poranka, niepomny na budzik, zawiera w sobie ECHO tego wspaniałego wieczoru, który uwznioślił mnie nad terror w pracy i ludzi tłoczących się, wygniecionych przy kasie też.

Nie boję się się już.

5 komentarzy:

  1. Oj działo się działo! Miał duch, ale i ciało miało, co chciało! A wokalista! ..."Zapomnij, że jest długi wiekó-w przedział"...
    O północnych pierogach też taktownie zamilczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZYSZLI DO WAS NA PIEROGI?????? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Już chciałam w dupsko prać na wieść, żeś w Stolnicy była i nosa nie wychynęła, ale jak czytam, że chyba nie w tej z syrenką....

    OdpowiedzUsuń
  4. Stolnica Dolnośląska, oczywiście. Do tej ogólnej nawet nie myślę jechać, bo mogłaby mnie WCHŁONĄĆ na czas dłuższy:)
    Doro, pierogi były po koncercie. Zeżarłyśmy je samopas. Pieprzne.

    OdpowiedzUsuń