biere nożyczki

I zaczynam wycinać tą kolorową wycinankę. Myśli, słów nigdy nie wypowiedzianych, obrazków, wiórków i skrawków. Zrobię z tego taki ładny ulepczyk, będe nim podrzucać jak Zośką, to tu to tam.

czwartek, 24 czerwca 2010

Bzzzzzzzzzzzzzzzzz


Wieczorowa pora, siedzimy, gadamy, jemy chleb z pasztetem i cebulą popijając różowym winem. Piękna noc, tylko fajek zabrakło. Koło 23 goscie zwijają się do domu, zostajemy z mamą, jeszcze może jaki spacer z psami, jeszcze może co. I nagle małe bzzzzz, które rosnie w siłę, powoli napływa, bzyczy aż wibruje w uszach! Gaszę swiatło, może wylecą przez drzwi do przedpokoju, ale nie, już jest za późno, już bzzzz rozpanoszyło się w domu, kuchnia zaanektowana, wchodzimy na górę i już się nie da wejsć do pokoju.
Lekka panika jakby, nie-wiadomo-co-robić. Szkoda pszczół, z drugiej strony - szkoda mnie. Ten ul jest mój, do cholery!
Dziecko spi w pokoju na górze, sprawdzam, u niego cisza. Niech spi, jutro zakończenie roku. My - raczej nie mamy gdzie.
Dzwonię na 112, może mi kto pomoże, aaaa, niech pani lepiej zadzwoni do straży, 998. Ok, dzwonię. Wrocław. Dlaczego się pani nie połączy ze Strzelinem? Kurcze, sama nie wiem, pewnie dlatego, że nie mam numeru do komendanta. Ale to się zmieni. Dzwonię. A nie wytrzyma pani do jutra? Nie no, pewnie, że wytrzymam, tylko nie mam gdzie spać za bardzo. A no to jak już pani musi, to dobrze, przyjedziemy.
Czekamy. Mama nie może spokojnie, więc zmienia co chwilę współrzędne. Ja siedzę i przysypiam w hamaku. Niee ma, niee ma, psy do samochodów, koty do pudła. Wyłazi toto i rozpełza się po podwórku. Łapię. Chowam do komórki. Bujam się.
Wreszcie jadą! Boję się, żeby nie włączali tych swoich syren, każdego lata mam wizytę strażaków, chyba ich lubię po prostu, ja ich, a osy mnie. Jak straż, wiadomo gdzie się pali.Do os ubierali takie gumowe wdzianka, wyglądali jak kosmici.
Zajechała straż, wyskoczyło dwóch kolesi, w czarnych mundurkach oklejonych naszywkami........... z muchozolem w ręku.
Cała akcja wyglądała dosć ponuro. Pszczoły miododajne, złote, bardzo mi przykro, już żadnym miodem nikogo nie poczęstujecie.
Profesjonalisci poklęli troszkę, troszkę popsikali i pojechali, a my jakos porozkładałsymy się pokotem i na te kilka godzin położyłysmy się spać.
Teraz siorbię kawę i gdzie w głowie kołacze mi się tekst ...Yyyyyy, to zakupi pani takie płytki na mrówki. Płytki! Na mrówki! Do ula!

2 komentarze:

  1. Musi to jest prawdziwy dom. Bo do byle jakiego pszczoły tak nie ciągną, jak do miodu.Do mnie tylko komary i muchi.
    Biedne!
    Ale cóż robić. Dzis może się wyśpicie.

    OdpowiedzUsuń