piątek, 23 września 2011
o zwierzach nie wiadomo który raz
A wariatka tańczy, wiruje wokół stołu jak jakiś popieprzony sputnik. Koty podniosą czasem zaspaną powiekę i śpią, ja czytam o wyprawie Kingi Choszcz przez Afrykę, a ta dalej, pod moimi nogami i merdu merdu, wachluje ogoniskiem. Nigdy więcej nie będę miała psa. A już pseudoowczarka na pewno. Kiedy wydaje ci się, że już będzie spokojnie, podchodzi z zaczajki i mokry nos ci w szyję pakuje. Paszła na miejsce. Na miejsce! Skuli uszy, łeb pochyli i idzie trzy kroki, skręcając znowu do koluśka, a nie tam, gdzie zapiesek. Kiedy natknie się wzrokiem na wyciągnięty w jej kierunku palec spuszcza wzrok i ewentualnie wskoczy na leżankę; czekam kilka zegarowych tiktaków i hop! Znów jest na podłodze, podkręcając mnie dalej.
Jeśli pies jest odzwierciedleniem swego pana, to nie zadawajcie się ze mną.
Fiolka nie chce zaakceptować Sziwy, nawet z jednej miski nie zje. Gdy tylko małą pojawi się w zasięgu wzroku - wygina się w łuk i syczy.
Tato Benio jak zwykle ma w nosie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fotokot, absolutnie :)
OdpowiedzUsuńLudzie na zapiecku, psy na zapiesku, konie w zakońtku, koty w łóżku?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy pies odzwierciedla swego pana, może i tak, w końcu ty też nie możesz usiedzieć na miejscu. Aczkolwiek nachalnie nie obskakujesz nikogo i nie pakujesz mokrego nosa w niczyją szyję. Bynajmniej nie zaobserwowałam u ciebie takich zachowań.
OdpowiedzUsuńA kot śliczny :)
Fenomenalny!
OdpowiedzUsuń