wtorek, 24 maja 2011
Zupa domowa
Siedzenie w domu, moim domu, ma jakąś nakręcającą moc. Każe mi ona właśnie kręcić się w kółko i mam wrażenie, że dopiero wieczorem mój mózg się uruchamia. Przypomina to trochę silniki samolotu, wzmaga się buczenie, przechodzi w drganie by w końcu odlecieć. A gdzie ty tak latasz? A latam latam, myśli krążą po najdzikszych wąwozach.
Ćmy dobijają się do okien, jak oszalałe groupies.
Jestem niewyspana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zupa-zupą, ale co to za maziajka pod nią?
OdpowiedzUsuńOh, Siostra. Ja też się kręcę jak dupa w przeręblu.
Co racja, to racja - brakuje zdjęcia jedynego w świecie kompletu meblowego WILMA, a w szczególności blatu! Mozaikowego!
OdpowiedzUsuńA przyczyn takiego kręcenia znam wiele...Tak po 60-ce samo przechodzi.:)
To biedni ludzie latami ćwiczą, żeby choć chwilkę sobie bez mózgu pobyć, a u Ciebie ot tak, po prostu? Dzikie wąwozy. No kurde!
OdpowiedzUsuńTen ociupinek blatu, co go widać - piękny!
Cześć, Stary Rureczniku!
OdpowiedzUsuńI co tam po latach słychać? Nadal leń?
Hoho, ile miłych gąb! Nawet nielot irlandzki przyleciał:)
OdpowiedzUsuńLeń jest, ukryty wewnątrz, bo na zewnątrz to trzeba zap.....
Co do blatu - rzeczywiście jest, z dwóch stron kuchenki nawet, ale nie mam jeszcze frontu dopracowanego, toteż nie zamieszczam.
OdpowiedzUsuńŁazicie tam jeszcze do Karwata?
OdpowiedzUsuńDo Karwata nie łazicie. Jak Jemioła - nie wiem.
OdpowiedzUsuń