wtorek, 3 maja 2011
puk puk, to ja, zima
Jest bardzo cicho, za oknem wielkie płatki wirują. Widok niesamowity, bo właśnie się święci trzeci maja. Bartoszu Bartoszu, oj nie traćże nadziei. Wychodzimy co raz, by strącać śnieg z wątłych drzewek. Las - załamuje gałęzie a mi rośnie sopel lodu na sercu, który w wersji unplugged rozpuszczamy czerwonym wytrawnym winem.
Wahadło zegara odlicza minuty, godziny bez prądu, z zimą nonszalancko rozpartą na wielkiej, szarej chmurze.
Za parę dni moje urodziny, które spędzimy przy ogniu i w pełni lata. Ale na razie świadomość przenikająca do kości, że ona nigdzie nie poszła. I nawet Wojtek, który się martwił, że wróci tak szybko się mylił.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nic na to ie poradzę, że biały tulipan w bieli jest przepiękny! Bardzo egoistycznie go podziwiam.
OdpowiedzUsuńPogoda ma tak ostre krawędzie mroźno-upalne, że ciężko żyć. Po mrozach oberwałam 30 stopniowymi upałami i leżę. U nas susza już wszystko ususzyła.
Serdecznie myślę o Tobie i pozdrawiam
W weryfikacji obrazkowej dziś MULAMSIE. fajne i przytulne
Letko szokujące!
OdpowiedzUsuńoj, nieźle to wygląda:)namioty w śniegu, brrr
OdpowiedzUsuń