niedziela, 9 października 2011
lubię
po coż po wzgórzach się wspinać mam,
gdzie ślisko dość i spaść można
wszak zima idzie, choć niechciana
i myśl do słoika leci zdrożna
po jaką cholerę w nogi marznąć
ściskać ramiona niewidziane
przecież u siebie, przecież sama
bezpiecznie niezbudowana brama
posiedzę sobie i poczytam
słonecznikowe pestki gryzę
mogę szczęśliwa być, że nie robię
rzeczy których później się wstydzę
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
buziaki :*
OdpowiedzUsuńcześć Stękiewicz! :)))
OdpowiedzUsuńJak dziś wierszowo
OdpowiedzUsuńWow, jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńAle ten kot fajowo wystaje ;)
OdpowiedzUsuńCóż za pogodzenie - może i na mnie spłynie?
OdpowiedzUsuńjaka łapa wyciągnięta, c'nie?:)
OdpowiedzUsuńano wierszowo, moje miłe panie, choć do bani raczej, Michał w szpitalu, ja na góry szans nie mam...przekornie i tak dla otuchy.
Koń holenderski (pardon polski, o, dobre, KOŃ POLSKI)napisała, że nie może wcale a wcale komentarzy pisać, i że to jest ewidentna kara boska za jej rasizm.
Z pozdrowieniami!
Aj aj, czemu Michał w szpitalu? Niech szybko wraca do domu zdrowiutki! Trzymajcie się, nie dajcie się!
OdpowiedzUsuńA ja Cię, Córeńko, jeszcze raz imieninowo ściskam!
OdpowiedzUsuńI na pewno jeszcze nie raz pójdzie Mahomet do góry!
Więc "Nie miej za stracone..." (Znów ten Mistrz z Czarnolasu... a hi - jak mówiła moja mama)
moze juz przeszlo bokiem,pisze na probe
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i Michałowi absolutnie wszystkiego najlepszego i chorób odejścia! Co za parszywe osłabienie jakieś. Wielu się udziela.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uhuhuhu ozdrowieńcze!
Sami poeci :)..trzeba dużo na powietrzu, a nie przy piecu, to człowiek zahartowany ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, ledwie człek jakiś rym częstochowski wysmaruje, a tu ekipa cała się zbiera i całkiem niezła:) Za wszelkie życzenia, ozdrowieńcze uhuhuhu dziękuję, widzę, że i Koń Polski przytruchtał chyba, a i nasz Henio z jamki wychynął:) Miło mi. Naprawdę i dzięki!
OdpowiedzUsuńej, ja też chcę taką fryzurę!
OdpowiedzUsuńjem
no to bzzzzzzzzzzzzzzzzzz:)
OdpowiedzUsuńmaszynką?
OdpowiedzUsuńna ile mm?
Nie nie, nie polecam jednak, poszłam do mojej Agatki Nożycorękiej i sprawiła, że poczułam się dobrze - jak zwykle zresztą. Kiedyś trenowałam maszynkę, ale mogłam - teraz w okowach odgórnych spojrzeń aż tak wolna być nie mogę.
OdpowiedzUsuńKiedy w końcu do mnie przyjedziesz, babo?
Baobabo :)
OdpowiedzUsuńJa muszę iść do Dorotki, ale że Cholewa droga to szukam alternatyw. Najbardziej lubię króciaki, ale zwolennikiem kusego włosa na moimi globusie jestem tylko ja i siostra. Reszta jakaś miałcząca.
Chciałabym powiedzieć, że mam już termin. Ale jak widać Wrocławka nie mogę znaleźć na mapie już od dwóch lat.
Chicałabym się i Ciebie tak zaskoczyć, że aż przyjechać.
no to wskocz w samochodzik na ten łikendzik...Pójdziemy gdzieś het, w górki. A włosy... ładnemu we wszystkim ładnie. Ciocia, malwony doszli?
OdpowiedzUsuńnie doszły :(
OdpowiedzUsuńGościa mam to teraz się nie uda.
doszły kurde blaszka!
OdpowiedzUsuńdoszły :)
sęk ju.
I przypomnij mi ósmy raz. W glębę sypnąć teraz czy z wiosną?
idąc śladem moich wieśniar, sieją się i teraz i na wiosnę...ja bym wysiała na wiosnę, albo jesienią.
OdpowiedzUsuńjestem za, albo i przeciw..
OdpowiedzUsuń