czwartek, 16 czerwca 2011
Sielsko anielsko i psiejsko czarodziejsko mogłoby być, gdyby. Zabawa kłębkiem nerwów i tablety stały się dniem powszednim, bo...praca mnie wysysa jak mszyca. I niby się człekowi wydaje, że "znowu sukces",a tu życzliwa dotąd osoba nie powstrzyma się od przywalenia z półobrotu, niczym Chuck. Biadolić mi się chce, pójść w pole mi się chce, haczką hakać dzień cały i gadać z innymi babami o wackach. O. Bezpretensjonalnie zarżeć mi się chce i dupę światu obrobić.
Siedzę w foteliku rozkładanym, nóżką bujam i podziwiam swój mikroświat, który mnie po szyjce głaska razem z nikotyną.
Na szczęście nadchodzi weekend, podczas którego zajmę się intensywną kuracją wyturlania z siebie tej kulki, co to ją trzymam pomiędzy mostkiem a pępkiem.
W poniedziałek wszystko będzie zupeeełnie inaczej wyglądało.
Zobaczycie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, i Tobie to też się zdarza?... Głaskam pod brodą i klepię po ramieniu - nie daj się, to wszystko małość.
OdpowiedzUsuńTylko od Chucka to wiesz... :)
Dzięki...:) zobacz, czy czajnik na kamiennym stole i pelargonijka wciepana pod, nie sprawiają wrażenia DADA?
OdpowiedzUsuńA, pogadaj z Chuckiem, coby w końcu się spiął:)
Kulki srulki precz!
OdpowiedzUsuńBoże co to za MIEJSCE
Rżenie, biadolenie i gdzieniegdzie dupy z wackami, czemu nie, zdrowo, ale z tym hakaniem cały dzień, to przesadziłaś!
Wszystkiego dobrego życzę! Magda
Konserwujesz maszynę czerwonym winem?:)
OdpowiedzUsuńUścisk graby --- odpoczywaj!
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny, ozdrowieńcze uhuhuhu z Waszych ust odebrane i doceniane:)
OdpowiedzUsuńTaka haczka dobra rzecz, działanie uspokajające stwierdzone laboratoryjnie.
i nie maszynę konserwuję:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to czekałam, aż ktoś przyuważy ślady zbrodni:)
No a ja - było nie było Matka Twa - serwuję Ci jako anty- haczka na wacka, kulki-srulki, gadanie o d...maryni, jednem słowem co by Ci TROCHA KULTURY na tą zapadłą wieś zaszczepić, zarezerwowałam w stolicy Dolnego Śl. wypad do Teatru Komedii, ooo!
OdpowiedzUsuńI proszę mi stany depresyjne przeżywać elegancko! Ostatecznie jeden z Twoich antenatów (nie mylić z anteną) na Sybir zabrał tylko rodową szablę!
a ten tata szable wyszarpnal z piernata i na sybir pocwalowal zen, oklapniete uszko mial i na koniu, ktory rzal poszedl w cwal.
OdpowiedzUsuńTaki to stan umyslu osiaga sie po nocnej zmianie, mile panie, pozdrawiam Mame, Kasia
Ha ha ha! "Anonima listów kilka" - kto TO jeszcze pamięta?
OdpowiedzUsuńWlazłam na ten blog jak krowa w buraki pegeerowskie i w dodatku zachwycam się blogami p. Doro, astatnio wzruszałam się wspomnieniami Pani z trzodą różnorakich zwierząt, powiększałam rozmiar oczu - oglądając cudeńka Kury (jakkolwiek by to zabrzmiało...)
Dziękuję Wam!
tiaaa... ech
OdpowiedzUsuńaby aby..M.
Taakk.. a mnie ślimaki wszystko wpierdoliły...
OdpowiedzUsuńNiby kura a wypowiada sie jak swinia, fe! Klac, owszem, czemu nie zwlaszcza jak znowu obcinam sobie kawalek palca, ale tu zachowajmy poziom czy tez pion moralny czy tez werbalny, oto moja propozycja. Nocna zmiana odespana z nawiazka a stan umyslu dalej sredni. Byl z tego co pamietam taki stwor, ktorego zalatwil Herakles, co to tracil sile po oderwaniu od ziemi ojczystej - moze to jest ten problem, a w temacie pracy jeszcze cytacik nie pamietam skad, jak ci fredzel podskoczy, powiedz: wojcie, to jeno Boga sie bojcie, Koniu ja mysle ze ten koles sie o wiele bardziej meczy i stresuje niz ty i stad jego francowatosc sie bierze i juz i bo
OdpowiedzUsuńKoniu? Co to jest KLAC???
OdpowiedzUsuńDodaj sobie ogonek do"a" i kreseczkę nad "c"! Nie widzisz, że K. K. po holendersku pisze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Kasiu!