Zawirowało kurzem w słońcu, albo ktoś zakręcił kalejdoskopem. Mam tyle obrazów, że sama nie wiem, do których się odwoływać i opowiadać.
Bo było wszystko.
Był rajd z Kamiennej Góry, przez Krzeszów, do Głazów Krasnoludków z całą masą Cystersów dookoła i ich, że tak powiem - spuścizną. Było zaginięcie Jody i gorączkowe poszukiwania. Były też wizje i szczęśliwe zakończenie.
Była babska przyjaźń, chłopięce tajemnice, bolące nogi i rozmowy. I słońce co mi strzaskało nos:)
Pani chce uciekać, ze słowami, że kwiatki ładne, ona nie.
Rumun w odsłonie :) Pies sportowiec - na zasadzie: jaka pani, taki kramik.
Joda jak się patrzy.
niedziela, 17 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowne obrazki, istny kalejdoskop! Aż prawie zapach czuć.
OdpowiedzUsuńCudowna wyprawa:) to i obrazki kolorowe.
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie! I ta babska przyjaźń !!!
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki:)
OdpowiedzUsuńPisałam, pisałam...- zazgrzytało, błysnęło i...wcięło! A było tak ładnie! I o nosie czerwonym, jak światełko straży pożarnej, i o tych uwidocznionych przestrzeniach, i o psie, co patrzy jak się patrzy...
OdpowiedzUsuńZdenerwowałam się! Nie piszę więcej, o!