poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Era kaloryfera
inf.dla rozżalonych, że zdjęcie niepasujące do treści posta - powiększ łobraz i poczytaj
Pięknie jest, cudnie i nienormalnie. Normalnie, to było zimno, teraz, gdy wyłoniło się słońce, życie zaczyna się po trzydziestce. Moje zgrabiałe nożne palce, przymrożone jakoś pod koniec lutego - puściły soki.
Wczorajsza wycieczka i kolejne znaleziska cały czas drgają światłocieniem pod powiekami. Henryków. Moja Mekka. I nie chodzi tu może o względy histeryczno - pocysterskie, zabytkowo - budowlane, chociaż oczywiście też. Chodzi o drzewa.
Potężne nogi ziemi, wyłaniające się z niskich roślin runa pszczelo - trzmielowego, słodkie woale zapachów śliwek jak pantalony na grubym udzie. Koronkowe pantalony na nodze słonicy.
Zagrzebaliśmy się po uszy, przeczochraliśmy zakamarki kleszczowe, by dotrzeć do starych kamiennych mostów czy alei kasztanowcowej prowadzącej na stację. Mnogość chronionych gatunków rozścielona pod butem. Bijące się o miłość i spadające w dół ptaszydła kolorowe.
Dzika dżungla, z wymarzoną do spływów rzeką.
Czasem warto zajechać gdzieś od dupy strony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, ja też tak lubię. A w maju glizdy się desantują z takich drzew na człowieka, i dyndają z wiatrem.
OdpowiedzUsuńtakie zielone z zawijającym się ogonem?
OdpowiedzUsuńWolę takie dyndające babie lato...ale babie lato wiosną? Wiosną to trza sobie zakładać przeciw-kleszczową obrożę!...Ale takiego leśnego luda to chętnie bym zobaczyła...z daleka.
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się na obrazku "Miejsce na efektowny cytat na temat Leśnic i Laskowców" :D
OdpowiedzUsuńTak, zielone.
OdpowiedzUsuńPorady praktyczne, takie niepraktyczne.
OdpowiedzUsuńJ