Myśli mają to do siebie, że jeszcze przy zlewie są. Potem rozwiewa je czynność, całkiem inna i już za chwilę nie ma, popłynęły, znikły. Tłuką się jeszcze chwilkę po ścianach, znajdują małą szczelinę pod drzwiami, ulatują nad schodami jak zjawa. Czasem zahaczą jeszcze wrażeniem o czyjąś głowę, potem zasysa je cieniutka szczelina okienna, lub walą prosto dziurą na strych. Wzdłuż komina się otrą i całkiem już, zupełnie wolne płyną.
Ktoś otworzy drzwi, wpuszcza do środka cały tłum nowych, co wiją się przed oczami jak stadko głodnych kotów.
Tyle chciałabym móc złapać. Jak kolorowego motyla, by móc go pokazać innym.
Dzisiejszy śnieg był całkiem dobry, tak, właśnie dobry, bo skoro już był, mógł być przecież mokry, ciężki, przylepiający się do butów jak błocko. Nie, ten był okay, wskakiwał niemalże sam na łopatę, opadał gruchnięciem na pobocze; noo, tylko ten z wierzchu pchany wiatrem wbijał się jak lodowata bryza w twarz.
Wiatr jest mocny, dmucha od Karkonoszy z szamańską mocą, niesie wspomnienie rozleniwionego słońcem pagóra, zarżniętego nocą z zimną krwią. Wiatr dusiołek, wyciskacz fobii i niechęci, brzydal, jednym słowem. Z drugiej strony ciemna strona mocy też ma w sobie coś pociągającego.
Wpadłam w histerię domagając się pługa w białej kipieli. Czemu pani do mnie krzyczy? - pyta w końcu. - Muszę spytać dyrektora. Potem, gdy byłam już w domu i znowu kąpałam się w grzańcu, zeszła ze mnie paranoja i nawet cieszyłam się zajadle, gdy się dowiedziałam o twoim kąpaniu się w śniegu, mości dyżurny. Bardzo ci dobrze tak, o gdybyś zmarzł jeszcze. I co ty mi będziesz opowiadał smętnie, że żałujesz, że nie wziąłeś urlopu przed akcją zima. Mam ochotę pozłościć się jeszcze, że jesteś od tego, jak to do tego.
Zupki? Z grzaneczkami?
Tęsknię do nich jak diabli, do tych wszystkich letnich motyli, o które ocieram się za rzadko, ciepła i smaku soli na skórze. Zapachu nagrzanego drewna, trawy i kamieni. Tego spokojnego bycia przy stole, na którym stoją świeczki w butelkach, wosk kapie na surowe dechy, ciepły i rozlazły. Lepię kulkę w placach rozmawiając z tobą, słuchając ciebie. Dzień i noc krążą po orbicie a największym problemem jest to, kto pójdzie do sklepu. Potem problemem jest to, że trzeba wrócić po to, czego się zapomniało, a później już nie ma to większego znaczenia. Bo zachodzi słońce na pomarańczowo, a wraz z pierwszymi gwiazdami niebo robi się zielonogranatowe, w moim ulubionym kolorze.
Cała ta podróż odbywa się pod żółtą latarnią, która natarczywie zagląda mi przez okno.
środa, 15 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zaczarowany kawałek świata. Niezwykli ludzie potrafią tak ulepić w palcach rzeczywistość magiczną jak wosk ze stołu.A później mamy już dużo kulek. Lepić, lepić!
OdpowiedzUsuńZ tych kulek to można niesłychane różańce wyczyniać.
UsuńHa! No tak!
UsuńPaulindo, ja ten wpis będę czytać w kółko aż do wiosny. Dziękuje pięknie, dobra czarownico.
OdpowiedzUsuńwałala la la :)
Usuńtfu! wułala miało być:))
OdpowiedzUsuńPięknieś pani napisała ...
OdpowiedzUsuńNiech Ci się spełnią wszystkie motyle!
Rozmarzyłam się ... Ot co.
Owszem,owszem - i ja ODPŁYNĘŁAM... Ach ! L a TO - TO jest TO ! Ale tak myślę,że MYŚLENIE o nim sprawia, że
OdpowiedzUsuństaje się prawie odczuwalne , kiedy czyta się TAKIE czarodziejskie wpisy *:* Jak dobrze, że mamy taką właśnie możliwość przeniesienia NIE ciała, ale DUSZY i SERCA , bo przecież..." TO co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" ( ciała )Buziaczki ♥ ♥ ♥
ala nie wali mu wala, to mialo byc? ja sie tu kielznam, co tchu, a ty mysli rozpuszczasz? wstydz sie!
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny, miło mi że trochę lato zapachniało dla Was.
UsuńKoniu, ten teledysk to był "Ala nie wali mu pały", dla nieznających tematu i oburzonych daję linka: http://www.youtube.com/watch?v=dKo1dZXeJV4
Boszsze!
OdpowiedzUsuńZachwyt, czy niesmak? Wiesz, w odpowiednim towarzystwie można się uśmiać do łez:)
OdpowiedzUsuńWieje sandałem:)
OdpowiedzUsuńskandałem?
UsuńNie mogę obejrzeć, bo Weronika spędza ferie za moimi plecami ...
Lubo, poruszył się we mnie, mój osobisty erotoman gawędziarz, więc chyba hej ho!
E, nie, właśnie nie, erotyki tyle, co gawędziarz nagada:)
OdpowiedzUsuńwiem przeciez, chcialam byc dyskretna, jeszcze pani matka dobrodziejka przeczyta. Cholera, znowu zapomnialam ze mamy po 35 lat i juz nie musimy sie kryc po katach z roznymi pomyslami i przemysleniami, jakie to swoja droga przyjemne, szron na glowie i nie to zdrowie a w sercu ciagle maj
OdpowiedzUsuńosiaglam co praglam - bede miec kure, jest jedna w schronisku dla zwierzat, ma na imie Hennie, pozostanie wiec Heniutka, klece kurnik z resztek plotu i desek, mam nadzieje (jak Prosiaczek ) ze nie przyjda Slasice i Lonie
Pięknie, Koniu, ale jeszcze do jajka daleko.
Usuń