poniedziałek, 18 lipca 2011
Przesłano mię film, POZA PRAWEM, Jarmuscha. Dziecię wykolegowane, miska ryżu w dłoni, dwa piloty. Suka zagląda przez drzwi. Sączą się dźwięki, czarno-bały obraz mruga do mnie porozumiewawczo.
Doszliśmy z Tomem do sceny w więzieniu, gdy przemawiał głosem radiowego DJ'a i już było po wszystkim. Piękny, przerywany wrzaskami więźniów sen mnie zmorzył i trzymał w swych objęciach do wieczora.
A wieczór śliczny był bardzo. Rozkleiłam oczy w poszukiwaniu świetlików, ale w tym roku nie było mi dane ujrzeć choć jednego. Wpakowałam niewybiegane zwierzę do samochodu, uszczupliłam lodówkową bateryjkę z Czech i pojechałam do sąsiadów.
Sfora obszczekała auto, lecz Bojsa - jak to Bojsa, wcisnęła się najpierw w najdalszy kąt i udawała, że jej nie ma, potem powolutku, nieśmiało...została wyciągnięta "za wszarz".
No i spacer długaśny mieliśmy, z czwórką falujących ogonów, po łąkach skoszonych, a słońce zachodziło czerwono.
W kurzu polnej drogi, na zakręcie, zobaczyłam borsuka.
Czarownica kazała mi pić babkę lancetowatą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
słowa faktycznie malowane..
OdpowiedzUsuńA czy już lepij sie czujesz?
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu czeka wyróżnienie.
Zostaw te psy i borsuki, pilnuj kleszczy, to znaczy tylka. Przez moj nieskomplikowany umysl robola przeleciala galopem taka wizja, ze ty skaczesz jak Sztur w Seksmisji szczupakiem od krzaka do krzaka kryjac wiadoma czesc ciala przed wiadomym zwierzatkiem. Ale jaja, moge napisac: so soboty, Koniu!
OdpowiedzUsuńDorotheo! Dzięki za wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńCzy już lepij? Ciutę.
Czekam na sobotę, Wolimierz, kororową maskę przymierz. Sto lat, Koń!
Wolimierz! Ja też!
OdpowiedzUsuńAlbo jeszcze chętniej Wola Sokołowska (czy jakoś tak).