środa, 10 listopada 2010
czary do wiary
Zima rozpieszcza. Czary przyniosły niespodziewany efekt słońca rozpinającego mi kurtkę, odmotującego szalik z szyi. Do tego nieoczekiwane wolne dni dadzą mi czas na posadzenie tej masy cebul tulipanowych od J. Tulipany w listopadzie. Brzmi nieźle. Sam fakt wykonywania prac ogrodniczych w listopadzie jest niezły.
Niektórzy pukają się w czoło, bo kolejnym daniem z dyni jest zupa. Miksowana z dodatkiem Garam masali. No i muszę przyznać - jest niezła.
Ekscytuję się jakby nieco. Na horyzoncie widzę wiele ciekawych zdarzeń, które nastąpią. Jutrzejsze bębniarskie swięto narodowe w stodole lub w jelczu ogórku z kozą grzejącą wino, sobotnia noc gdzies między kamolami karkonoskimi, do tego wszystkiego czary czary do wiary.
Oooj, nie zwariuj, nie daj się poniesć! Zakład o stówkę, że przyczaję się z boku jak indian:) i będę chłonąć ludzkie życie w takim natężeniu, że serce może pęknąć. Uważaaaaj, uważaj, nie daj się poniesć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A właśnie że daj się ponieść, daaaaj! Jak nie teraz, to kiedy???
OdpowiedzUsuń