niedziela, 26 września 2010
Kraina smoka
Jest ciemno, rozpadało się na całego. Szybko po powrocie rozpaliłam ogień, powiało ciepłem na wyprane ubrania. Odpoczywam, w sąsiednim pokoju mały chłopiec śpi, pewnie jeszcze mu nogi chodzą, czerwień z żółcią miesza się akwarelą w mokrym lesie.
Los płata niespodzianki. Spotkałam po 10 latach przyjaciela od serca, znów nam drogi niespokojne zetknął nieprzypadek. Jak bardzo się cieszę. Zanim znikniesz, zanim gdzieś do ukochanej Indii Cię poniesie, znowu przez moment jest Jacqeline i Doctoooor !!! z przedstawienia na jeleniogórskim rynku przed nasza erą.
Spacer poszukiwania spokoju zwieńczony sukcesem, pudełeczko znowu się otworzyło – tym razem bez zbędnego focha. Jak mi dobrze tam jest. W tej ciszy nieludzkiej, przestrzeni bogatej w skarby.
Będę wracać ile można tylko, zakochanie moje osiąga szczyty. Nie da się bardziej wyidealizować tej miłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne wody, trawy i kamienie. Nic nie wylazło, nie łypnęło okiem?
OdpowiedzUsuńwyłaziły w nocy lelenie. Wszak rykowisko. Ale tylko je było słychac.
OdpowiedzUsuń