niedziela, 4 grudnia 2011
Jaskiniowcy
Temat jakże oczywisty, nic tylko skórę naciągnąć na grzbiet i poryczeć. Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, a tak naprawdę, było nas ośmioro, a krew, jak to krew. Towarzyszyła cicho bulgocząc.
Wyłowiliśmy z ciemności śpiące nietoperze i kryształowo organiczną, przepiękną pleśń. Patrząc, miało się wrażenie, że porusza czułkami i coś tam sobie pod nosem mamrocze.
Później zamieszkaliśmy w jaskini. Ogromne ognisko rozświetlało przestrzeń, upolowana kiełbasa skwierczała dla tych, co chcieli, ciche na na na. Chleb żytni na zakwasie, po piątaka za kilo, krojony opinelem w nie całkiem cienkie kromki pachniał i chrupał w zębach spalenizną. Czerwony sikacz po prostu smakował.
I nikt nie krzyczał na chłopaków, że puszczają podpalone samoloty, albo, że rzucają podpalone kije. Niech mają niedzielę bez ambony.
Ciekawe, czy pierwotne kobiety tak samo musiały się wygadać jak my i czy czasem nie dlatego właśnie, włochaci mężczyźni opuszczali ciepły krąg by zapolować na dzikiego zwierza, lub w poszukiwaniu starej torebki, która zlokalizowana została za krzakiem podczas ściągania drewna.
Niebo wypłukane deszczem wyłaniało się nam zza pleców ogromną półkolistą dziurą, nieistotne i ujarzmione. Suchy, kamienisty pył pod nogami stanowił ciepły dywan, a głazy - umeblowanie. CO - najpiękniejsze na świecie, mazało po nierównym suficie pomarańczowe esy - floresy.
Coraz bardziej się zastanawiam nad mieć czy być. Potajemny wyjazd miał siłę sprawczą na tyle, że ganeczki i fizdrygałki, tynki i łobrazki stłoczone zostały jak eksponaty muzealne gdzieś w okolicy potylicy. Ciepło mi, mam gdzie zrzucić ciężar dnia, spłukać rozczarowania i poszurać w kapciach bezpieczeństwa. Nawet filharmonie i dudy mogę sobie zapuścić jak korzenie malw w betonie, a sny okiełznać łapaczem.
Klucz chowam zawsze dla gości po prawej stronie. Gdyby ktoś chciał, może sobie z zamrażarki wyjąć kawałek dyni i ją ugotować na maśle. Ja w tym czasie będę być.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moje pytanie prozaiczne - ale o co chodzi?
OdpowiedzUsuńA tyczy ono tego fragmentu: "...lub w poszukiwaniu starej torebki, która zlokalizowana została za krzakiem podczas ściągania drewna..."
Jak zwykle jestem pod wrażeniem, że takie zdolne literacko dziecię wyhodowałam!
łooooooahhhh!!!
OdpowiedzUsuńHodowla na dobrej paszy zawsze dobrze wychodzi! :)
OdpowiedzUsuńStara torebka leżała za krzakiem. I tyle w tym wątku.:)
A Doro nam się udławiła, czy jak?:)
Posiedzieć w brzuchu ziemi... Jedno z Doświadczeń, (żeby nie użyć słowa Misterium).
OdpowiedzUsuńSzczęśliwcy, że ją macie pod ręką.
He he, a ja zawsze klucz chowam po lewej.
OdpowiedzUsuńPodobno kobietom łatwiej jest "być" niż mężczyznom. Jakoś tak Gaja i wsje pramatki natury i wszystkie inne z tego kręgu tak działają.
Ale czy w ogóle da się wybrać? U mnie to kwestia dbałości o zdrowe (dla mnie) proporcje.
Kurcze, po jakiej paszy się tak fantastycznie pisze?
Doro chyba coś po indiańsku nam rzekła.
Przepiękna jest i pojemna. na pewno jakąś imprezę tam wystawię, więc czytajcie ze zrozumieniem.
OdpowiedzUsuńPani Matka paszę świetną przyrządza, choć nie zawsze jej się chce, może to z braku jedzenia właśnie tak się klapka w główce tego, otwiera:D
A Doro rzeczywiście cóś po indiańsku powiedziała, a już na pewno do czasów epoki kamiennej się dostosowała:)
no tak, Ty Ja w tym czasie będziesz być, a my w tym czasie będziemy tyć...
OdpowiedzUsuńA tyj-cie na zdrowie, ja już chcę przestać:)
OdpowiedzUsuńTrochę obok: przypomniało mi się też żydowskie Święto Namiotów, gdzie na czas Święta trzeba się przeprowadzić do namiotu na podwórku, drzwi do mieszkania zostawiając otwarte :)
OdpowiedzUsuńChętnie coś ubogim oddam. Mamunia co z tą jedynką trygonometryczną? Wierci aż mnie i skręca. Obecnie pobieram nauki z wielomianów, po wielomianach bedą pochodne.... co mi przyszło na wcale jeszcze nie takie stare lata. Czuję się jak Rita z edukacji. Tylko taką giętkością i lepkością się wybijam, no i akcent nie ten. Twoje zdrowie. Jem, nie Jem, Jem,nie Jem :)
OdpowiedzUsuńA co masz, Jemioła do oddania? :) I po co Ci ta MAJZA?:)
OdpowiedzUsuńO jedynkę Konia trza zapytać, pewnie tu zajrzy i rozpatrzy podanie.
Jeść nie należy zdecydowanie, bo to atawizm - ja nie jem po 18-tej, co oznacza, że zawsze jest przed :))))))
O, namiot to ja bym chciała. Ale lepiej samochód do spania gotowy.
OdpowiedzUsuńJa się pięknem zaksztszsztusiłam! Tutejszym! Torebkowo-zakamiennym!
OdpowiedzUsuńStrzelić Cię w plecki, Kochana?:)
OdpowiedzUsuńdo oddania mam świąteczną paczkę:
OdpowiedzUsuń1 kg cukru, 1kg mąki, 1kg ryżu, słodyczy kosz....
Matma w ramach resocjalizacji. Nie wiem, czy wiesz, ale mam na karku parę wyroków za przestępstwa matematyczne. A wyroki wcale nie w nawiasach :)
Zaczynam się bać, kto Tu wchodzi. Pani zamilknie i się nie przyznaje, dobrze?
OdpowiedzUsuń(boszebosze)
od teraz będę grypsować w systemie 01
OdpowiedzUsuńprzecież jakaś jedynka jest już obalona! to nie ta sama? nie?
OdpowiedzUsuńCiociunia, 01 to system dwójkowy. Informatycy się w nim kochają. A dlaczego? Bo informatycy do głównie mężczyźnie. A co ma informatyk do wiatraka zapytasz? A ja odpowiem. Bo mężczyźni z mojej obserwacji rozumują głównie w systemie 01. Prawda/fałsz. tak/nie. Trygonometryczna jedynka to jedynka, bez zera. Ale jak przypuszczam intuicyjnie wymyślił ją mężczyzna, bo kobieta gdyby wymyśliła to, to byłoby 0/5, 1 i 3/4 i 0 i 7/8 z kokardką. No i wszystko wiadomo :)
OdpowiedzUsuńnic nie wiem, co dalej z jedynka, ale moge zdobyc telefon do Pedra i zasiegniecie informacji u zrodel, panieneczki.
OdpowiedzUsuńKoniu, tus mi bratku gagatku!! Ja tu pisze o swiezutkim przypadku spotkanego troglodyta ( ten troglodyt, bo to samiec, podobnie jak grecki bog milosci Afrodyt ) a co na to Paulisia? Paulisia myk do jaskini - szukac troglodyta, oczywiscie! Spoznilas sie , kochana, z powodu bezrobocia na Dolnym Slasku wszystkie troglodyty zamieszkaly gdzie, oczywiscie? Oczywiscie ze w Almere! A pracuja gdzie, oczywiscie? W Mitsubishi, jasne, ze tak psia ich melodia.
a kobiecie wstyd by bylo wymyslic taka bzdure jak jedynka trygonometryczna
OdpowiedzUsuńświetny wpis
OdpowiedzUsuńSię babki rozhulały, no. Rzeczywiście, po troglodytach zostały jeno smętne wpisy na skałach i wcale to nie były rysunki bydła jakiegoś.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony można powiedzieć, że były to rysunki bydła jakiegoś. A, można mówić, co kto chce.
Jemioła, jak można z takim matematycznym mózgiem robić takie piękne rzeczy w gipsie??? Czy przed zrobieniem mozaikowego zegara dzielisz płaszczyzny?
Fajnie mi tu zaglądać, jak tyle się dzieje, dzięki Wam!
Swoją sytuacje matematyczną zobrazuję scenką zobaczoną:
OdpowiedzUsuńPyta się pan A, pana B
Zna pan angielski?
Eeee, Osobiście nie, ale słyszałem o nim wiele dobrego.